sobota, 29 marca 2014

Rozdział 3

Na korytarzu stał Keaton z Molly i Allison, która trzymała zakrwawioną chusteczkę przy nosie.
- Co jej ?- zapytałam dziewczynę stojącą obok mnie
- Claudie rozwaliła jej nos, kiedy dowiedziała się, że przez nią złamałaś rękę
- Skąd ona wie?
- Keaton wściekły wpadł do stołówki, chyba cała szkoła go słyszała jak pytał Allison czy to ona podstawiła ci nogę. Ale 'świętoszka" powiedziała, że to zmyśliłaś, żeby jej go odebrać i udała, że zaraz sie rozpłacze, a on jak zawsze naiwnie jej uwierzył.
Kiedy mówiła, przyjrzałam się jej, w swojej za dużej bluzie, bardziej przypominała mnie i Claudine, niż inne dziewczyny z tej szkoły - Długo ich znasz?
- Praktycznie od dziecka, Keats to super chłopak, ale przez to iż według niego wszyscy są dobrzy, nie dostrzega tego, że jego "przyjaciółka" go wykorzystuje.
- Niestety.. - spojrzałam na niego, jak troszczył się o Allison i znowu zachciało mi się płakać
- Hej..spokojnie..- dziewczyna mnie objęła
- Miałam świadomość, że ten dzień będzie beznadziejny, ale nie aż tak..
- Przecież zaprzyjaźniłaś się z Claudie
- Jedna z niewielu dobrych rzeczy dzisiaj, chociaż ty też wydajesz się spoko
Uśmiechnęła się - Jestem Tiffany Lokwood
- A ja Margaret, miło cię poznać - odwzajemniłam uśmiech
Do mnie podbiegła Lydia i mocno mnie przytuliła - Bardzo boli? 
- Dusisz..
Puściła mnie - Sorka.. tak sie o ciebie martwiłam
- Już mi lepiej, ale ręka złamana
- Zabije ją - zawarczała
- Lepiej nie nagrab sobie bardziej
- Ok ok, czemu nie wróciłaś z Keaton'em?
- Bo mnie tam zostawił, kiedy mu powiedziałam co zrobiła jego "idealna przyjaciółka"
- Co za gnojek - zacisnęła pięści
- Spokojnie, bo zamiast kozy przez dwa tygodnie dostaniesz zawieszenie na miesiąc
- Dzięki, za odciągnięcie mnie od tej suki, bo już bym dawno była wywalona ze szkoły za zabójstwo - zaśmiała się
- Nie ma sprawy, Tiffany jestem - uśmiechnęła się
- Claudie - uścisnęły sobie ręce - Meg, jak wróciłaś skoro ten...cię zostawił?
- Znalazł się ktoś kto mnie podwiózł - uśmiechnęłam się
- Uuuu rumienisz się – Tiffany się zaśmiała
- Co? Wcale nie - wytknęłam jej język
- Oi lisek się rumieni - :3 Lydia
- Co to za zamieszanie? –Tiffany spojrzała w stronę głównego wejścia do budynku
Chyba pół szkoły otaczało coś lub kogoś w drzwiach, między ich nogami na czworaka przecisnął się Brett i schował się za nami, wyszedł dopiero kiedy wszyscy pobiegli go szukać gdzieś indziej.
- Myślałem, że mnie zjedzą - odetchnął
- Co tu robisz? - zdziwiłam się
- Obiecałem robić dzisiaj za twojego szofera - puścił mi oczko, a ja się zrumieniłam już nie wiem po raz który dzisiaj
- Hej jestem przyjaciółką Meg, Claudie a to Tiffany- uśmiechnęłam się do niej, pierwszy raz ktoś nazwał się moją przyjaciółką
- Cześć dziewczyny, ja jestem Brett, dzisiejszy szofer Margaret -uśmiechnął się do nich
- Ok za dużo uśmiechów jak na tę chwilę - Claudie udała wymioty
W tym momencie do szkoły weszła moja siostra Anette ze swoim mężem Gabrielem, od razu mnie mocno przytuliła - Jak się czujesz młoda?
- Gnieciona..
- Przepraszam.. - odsunęła się - Nie mów, że złamana...
- W nadgarstku i łokciu..
- Yay będę mógł ci się podpisać laska - Gabe, próbował rozluźnić moją siostrę
- Gabe! - skarciła go - Chodź siostra, zawieziemy cię do domu, mama odchodzi od zmysłów
- Wrócisz jutro? - zapytała Claudie
- Jasne, tylko nie będę pisała
- Większość lekcji masz ze mną, więc będę ci kserować notatki - zaoferowała Tiffany
- Dziękuję wam - przytuliłam je obie
- Widzisz, już masz dwie przyjaciółki, a tak się bałaś – uśmiechnęła się Anette
- Ten dzień nie był, a tak straszy – spojrzałam na Brett’a, a on uśmiechnął się do mnie
- Laska my pójdziemy do dyrektorki poinformować ją, że cię odbieramy – powiedział Gabriel i z moją siostrą poszedł do sekretariatu
- Widzę, że już zostałem zwolniony jako szofer – Brett posmutniał
- Dziękuję ci za pomoc i przepraszam za tamten tłum
- Nie ma sprawy, nie twoja wina – objął mnie
- Mam u ciebie dług – dałam mu buziaka w policzek
Davern rozpromienił się – Kiedyś przyjadę odebrać ten dług, a teraz lecę. Pa – dał mi buziaka w policzek, pomachał dziewczynom i poszedł
- No no no – Lydia się wyszczerzyła
- Jakie buraczki – zaśmiała się Tiff
- Cicho bądźcie– zaśmiałam się i spojrzałam w bok, Keaton patrzył na nas, ale kiedy zauważył, że patrzę na niego od razu odszedł gdzieś.

Dziewczyny musiały iść, bo zadzwonił dzwonek, a ja z Anette i Gabe’m wróciłam do domu.
Jak tyko przyjechaliśmy, mama ciągle dawała mi coś do jedzenia, poprawiała poduszki, przynosiła picie, krócej dogadzała mi jak tylko mogła. Pewnie wiecie jak trudno jest się wymyć kiedy ma się rękę w gipsie, zwłaszcza tą której używacie najczęściej.
Następnego dnia ojciec zawiózł mnie do szkoły, nie miałam ochoty z nim rozmawiać jak zawsze wiec wysiadłam jak najszybciej. Kiedy tylko przekroczyłam próg budynku podeszły do mnie Claudie i Tiffany i przytuliły mnie.
- Hej dziewczyny - uściskałam je
- Jak się czujesz? - Claudie spojrzała na mnie zmartwiona
- Ręka pod gipsem strasznie swędzi, ale przynajmniej nie boli
- Chociaż tyle - odetchnęły obie
Nagle z głośników dobiegł nas głos pani Marks - Margaret Price i Claudie Zay proszone są do mojego gabinetu

- Oi..ciekawe o co chodzi.. - spojrzałam na Cleo
- Może o tamtą sukę?
- Jak nie pójdziecie to się nie dowiecie - Tiff popchnęła nas
U dyrektorki siedzieli już Keaton, Molly i Allison, widząc ich domyśliłam się o co chodzi.
- Siadajcie dziewczynki, mamy sprawę do omówienia - wskazała na krzesła a kiedy usiadłyśmy kontynuowała - Doszły mnie słuchy, że twój wypadek, w wyniku którego złamałaś rękę, nie był zwykłym wypadkiem lecz zamierzonym czynem ze strony Allison
- To kłamstwo!! - krzyknęła dziewczyna
- Nie rozmawiam w tej chwili z tobą panno Arch, więc proszę daj dojść do głosu Margaret
- Wszystko co powie jest kłamstwem! - dodała Molly
- Dość tego! Allison i Molly poczekajcie na zewnątrz dopóki was nie poproszę o powrót - oburzone dziewczyny wykonały polecenie wcześniej piorunując mnie i Lydię wzrokiem.
Kiedy zaczęłam mówić co się wtedy stało, zauważyłam że Keaton nerwowo zaciska dłonie na krześle.
- Niestety kiedy to się wydarzyło nie było nikogo na korytarzu - pani Marks
- Nie ma dowodów, że to prawda - po raz pierwszy chłopak się odezwał
- Nie ma też dowodów, że to kłamstwo - Claudie
- Dlatego musimy zebrać jak najwięcej wiadomości, bo jeśli to prawda, Allison będzie miała ogromne kłopoty. To wszystko możecie już iść, niech dziewczynki wejdą muszę teraz z nimi porozmawiać - dyrektorka uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco i wyszliśmy z gabinetu.
                                                        

Tiffany Lokwood (17.)


Jest kolejny rozdział..może wasze komentarze poprawią mi humor :)

środa, 19 marca 2014

Rozdział 2

Pierwszych kilka dni jakoś przeżyłam, ze względu na to, że Claudie była ode mnie młodsza nie miałyśmy zajęć razem.
Chodziłam do tej szkoły już drugi tydzień, właśnie szłam na kolejną lekcję i mijałam Allison, kiedy ta podstawiła mi nogę. Upadłam na prawą rękę, poczułam rozchodzący się ból od nadgarstka po ramię.
- Fatjłapa chodzić nie umie - zaśmiała się Molly
- W końcu grawitacja musi silnie oddziaływać na taki tłuszcz - dodała Allison i obie odeszły śmiejąc się ze mnie.
- Czemu leżysz na podłodze? - chwilkę póżniej usłyszałam głos Keaton'a
- Zmęczyłam się i odpoczywam wiesz?
- A na serio?
- Upadłam i coś mi się stało w rękę
- No chodź tu - wziął mnie na ręce,  ja niepewnie objęłam rękoma jego szyję żeby nie spaść - Idziemy do pielęgniarki
- Ale..
- Masz siną rękę - spojrzał zmartwiony na mnie
- Oh..- spojrzałam na rękę, rzeczywiście była sina. Zauważyłam, że wszyscy nam się przyglądają - Postaw mnie..
- Zaniosę cię, możesz mieć też coś z nogą - puścił mnie dopiero w gabinecie pielęgniarki
Po chwili badań pielęgniarka się odezwała - Ręka złamana to pewne, noga cała więc chociaż tyle dobrze. Muszę zawiadomić twoich rodziców i zadzwonić po pogotowie, aby zabrali cię na założenie gipsu.
- Ja mogę ją zawieźć - zaoferował Keaton
- Zapytam się co na to pani dyrektor, ale i tak muszę powiadomić rodzinę Margaret. Ty w tym czasie Keaton'ie poszukaj w tej szafce temblak i usztywnij Margaret rękę, nie może nią ruszać, dobrze?
- Dobrze proszę pani - kobieta wyszła, a chłopak dość szybko znalazł to czego szukał - Powiedz jak zaboli..
Pokiwałam głową, a on zawiązał mi temblak na szyi, kiedy jego dłonie lekko dotknęły mojej szyi, przeszedł mnie dreszcz i dostałam gęsiej skórki.
- Przepraszam..- powiedział cicho zawstydzony i odsunął się
- Nie masz za co..dziękuję - spojrzałam na swoją rękę, była prawidłowo usztywniona, nie mogłam poruszyć nawet palcami - Gdzie się tego nauczyłeś?
- Mój starszy brat dużo razy coś sobie w rękę robił jak się bawiliśmy, więc musiałem mu usztywniać rękę czy nogę i opatrywać rany, bo mama by była wściekła jakby widziała co wyrabia.
- Młodszy brat zajmował się starszym? No proszę - zaśmiałam się
- On i tak częściej się mną opiekował i wiele razy ratował mi skórę - uśmiechnął się
W tym momencie do gabinetu wróciła pielęgniarka - Pani Marks wyraziła zgodę, abyś zawiózł Margaret do szpitala, ale macie tu wrócić, za godzinę przyjedzie twoja siostra Margaret.
Całą drogę do szpitala, nie odzywaliśmy się do siebie, co chwila patrzyłam na niego i kilka razy przyłapałam go na patrzeniu na mnie. Około 10 minut później siedzieliśmy już w poczekalni.
- Tak w ogóle to co się stało? - zapytał- Allison mnie nie lubi, nie wiem co jej zrobiłam, ale podstawiła mi nogę..
- Co? Nie byłaby do tego zdolna
- Widać nie znasz jej dość dobrze..
- Znam ją od wielu lat i jest najmilszą osobą
- Okręciła cię sobie wokół palca...udaje świętoszka przed tobą
- Wstał wciekły - Zamknij się! Nie waż się tak o niej mówić, nie znasz jej! - wyszedł
Zapiekły mnie oczy od łez, więc zacisnęłam je, żeby się nie rozpłakać. Poczułam, że ktoś dosiadł się do mnie.
- Kim jest ten nerwus?
- Chłopakiem ze szkoły..
- Twoim chłopakiem? Bo jeśli tak to nie zasługuje by nim być.
- Dopiero dzisiaj go poznałam
- Pierwszy dzień w szkole?
- Nie najlepszy, już jedna szkolna...suka złamała mi rękę
- Auć...bardzo boli?
- Nie ruszam nią więc nie czuję - spojrzałam na chłopaka i otworzyłam szeroko oczy
- Jak masz na imię?
Z gabinetu wyszedł lekarz - Margaret Price? Zapraszam - uśmiechnął się do mnie
- Pprzepraszam - wyjąkałam i poszłam za lekarzem, 20 minut później miałam już gips i wyszłam od lekarza. Dopiero teraz dotarło do mnie, że nie mam jak wrócić do szkoły, ani nie mam telefonu, bo wszystko zostawiłam w szkole..
- Już po wszystkim Margaret? - usłyszałam znajomy głos - Przy okazji jestem Brett
- Ttak i wiem..oglądałam chyba wszystkie twoje filmy i jeden serial
- Jestem bardzo szczęśliwy , że mam takie fanki - uśmiechnął się - Nie wracasz do domu?
- Muszę najpierw jechać do szkoły, ale nie mam jak..
- Chętnie cię podwiozę
- Nie chcę sprawiać ci kłopotu
- Oh to żaden problem - uśmiechnął się znowu
Nie wiem czy to przez leki, które mi dali czy przez zmęczenie, ale się zgodziłam. Droga do szkoły minęła nam na rozmowie, wypytywał mnie czemu się przeprowadziłam i jak mi się podoba LA.
- No to jesteśmy na miejscu - zaparkował przed szkołą
- Dziękuję Brett - uśmiechnęłam się do niego
- Nie płacz nigdy więcej, zwłaszcza przez facetów, niestety wielu z nas potrafi być świniami
- Skąd..?
- Widziałem, nie przejmuj się tym - pocałował mnie w policzek
- Dziękuje za radę, już dużo mi pomogłeś - zarumieniłam się lekko, kątem oka zauważyłam, że wszyscy obecni na parkingu patrzą na nas i zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona - Bez ciebie bym sobie nie poradziła - uśmiechnęłam się do niego, wysiadłam, pomachałam mu i weszłam do szkoły.
                                                                 
Brett Davern (22l.)
Amerykański actor, znany głównie z serialu "Inna" emitowanego na antenie MTV, gdzie gra Jake'a Rosati.
W 2012 roku Brett odwiedził Polskę <3

Wywiad z Brett'em podczas jego pobytu w Polsce :)
Kilka lat temu poznał na gali Justin'a Bieber'a
Mam nadzieję, że rozdział się wam podoba i życzę miłego czytania :D

poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 1

Nareszcie wyrwę się z tego zadupia. Przeprowadzamy się do LA, firma mojego ojca znowu się rozwinęła, więc postanowił zyskać klientów w wielkim mieście.
Urządzanie się w nowym domu zajęło nam całe wakacje, przez co nie miałam okazji nawet obejrzeć okolicy.
Dzisiaj jest mój pierwszy dzień szkoły, a ja trzęsę się z nerwów jak galaretka. Rozejrzałam się dookoła i już wiedziałam, że tu nie pasuję, wszyscy mieli modne kolorowe ubrania i najmodniejsze fryzury, dziewczyny chodziły w szpilkach lub baletkach i miały mnóstwo makijażu, a ja w przetartych, za dużych spodniach, czarnej bluzce i trampkach. Na pewno się dopasujesz Margaret..powiedziałam do siebie i rozpoczęłam poszukiwania mojej szafki. Nagle ktoś na mnie wpadł i rozsypał wszystkie rzeczy jakie miałam przy sobie.
- Uważaj jak łazisz pokrako! - dziewczyna krzyknęła mi w twarz, podeptała to co upuściłam i odeszła z inną dziewczyną.Już wiedziałam, że z nimi nie nawiąże porozumienia.
- Przepraszam cię za Allison - jakiś chłopak pomógł mi wszystko pozbierać, kiedy oddawał mi dokumenty spojrzałam na niego i zamarłam.
- Co się stało? - zapytał zmartwiony
- Keaton - uśmiechnął się - Jesteś Emblem?
Pokiwałam głową patrząc na niego z niedowierzaniem.
- KEATON! - usłyszałam głos dziewczyny która na mnie wpadła
- Już idę! - odkrzyknął - Miło było cię poznać..em..jak masz na imię?
- Margaret..
- Miło było cię poznać Maggie - uśmiechnął się i odszedł
Powróciłam do poszukiwań mojej szafki, na szczęście znalazłam ją szybko, wzięłam potrzebne książki, a wtedy szafka zatrzasnęła mi się przed nosem.
- Widzę, że poznałaś już kilka szkolnych gwiazd - obok stała niewiele niższa ode mnie dziewczyna
- Co masz na myśli?
- Allison, Keaton i Molly
- Tsa.. z Allison i Molly raczej się nie polubię
- A Keaton?
- Pomógł mi
- Ehh..kolejna psychofanka?
- Nie? Jest miły i lubię jego muzykę
- Prawie zemdlałaś na jego widok
- Wiesz to mój pierwszy dzień tu i się stresuję, tym bardziej jak zobaczyłam jego
- No dobra wybroniłaś się. Claudie jestem - wyciągnęła do mnie rękę
- Margaret - uścisnęłam jej rękę
- Margaret..będę mówić do ciebie Meg, brzmi fajniej - uśmiechnęła się
- Fajnie - odwzajemniłam uśmiech
- Chodź oprowadzę cię po szkole - wzięła mnie pod rękę - Chodzisz do ostatniej klasy?
- Tak, skąd wiedziałaś?
- Wyglądasz na starszą ode mnie, chociaż na pewno grzeczniejsza - zaśmiała się
- A ty co łobuz?
- Lubię odpyskować jak mnie ktoś wkurzy i często ląduje u dyrki
- UU ostro - zaśmiałam się
- Jesteś spoko, i jako jedyna w tej szkole ubierasz się normalnie, plus uwielbiam twoje włosy, naturalne? - dotknęła ich
- Jasne, rodzina by mnie zabiła jakbym pofarbowała
- Ja cie zabiję jak pofarbujesz te - dała mi kuksańca w ramię
Byłam prze szczęśliwa, rozmawiałam z kimś i to na luzie. Pierwszy raz od lat nie czułam się samotna i mimo, że z Claudine miałyśmy różne charaktery to dogadywałyśmy się wspaniale. Czuję, że chyba znalazłam przyjaciółkę, jednak nie mogę sobie robić zbytniej nadziei, bo znowu się sparzę.
                                                                                     
Pierwszy rozdział krótki, ale mam nadzieję że się spodoba :)
Keaton Stromberg(18.)

Allison Arch(17.)

Molly Black(17.)

Prolog

Pięcioletnia dziewczynka uciekła z płaczem do pokoju i skuliła się w kącie. Jej tata znowu krzyczał i na jej oczach po raz pierwszy uderzył jej mamę. Była przerażona, jej siostry poszły gdzieś i ona bała się wyjść .
Nagle coś rozjaśniło jej pokój, a rudowłosa poczuła ciepło, obok niej siedziała świetlista postać, biło od niej takie światło, że nie widziała jej twarzy.
- Spokojnie malutka, nic ci nie grozi, jestem tu i zawsze będę - dziewczynka wtuliła się w postać i momentalnie przestała płakać
- Kkim jesteś..?? - zapytała
- Pomocnikiem - pogłaskał ją po głowie - Kiedy będziesz miała problemy, zawołaj mnie w myślach, a przybędę - pocałował ją w czółko, a kiedy zasnęła przykrył ją i zniknął.

People

Margaret Price (18.)
Urodziła się w Polsce, ale po sukcesie firmy jej ojca wraz z rodzicami i starszymi siostrami przeprowadziła się do Edmonds w stanie Waszyngton, gdzie mieszka od 16 lat. 
Jej pasją są książki i muzyka, od kiedy była małą dziewczynką gra na keayboardzie.
Czuje się odrzucona przez swoich rówieśników i nie wierzy w siebie, marzy o tym aby mieć przyjaciółkę, która będzie dla niej jak siostra.

Claudie Zay(16.)
Również urodziła się w Polsce, ale przeprowadziła się z rodzicami i dwoma młodszymi siostrami do Sequim w stanie Waszyngton. Wszyscy w rodzinie oprócz najmłodszej siostry niszczą jej życie. Chce zostań zawodową tancerką, ale rodzice skutecznie pozbawiają ją tego marzenia.
Gdyby tylko miała przyjaciółkę, która by jej pomogła..

                                                                                                             
Są już bohaterki, poszczególni będą dodawani jak w poprzednim opowiadaniu pod rozdziałem, w którym pojawią się po raz pierwszy. Szczerze nie miałam wcale pomysłu na ich opis i na prolog, ale coś wymyśliłam, więc bądźcie wyrozumiałe :)