Na korytarzu stał Keaton z Molly i Allison, która trzymała
zakrwawioną chusteczkę przy nosie.
- Co jej ?- zapytałam dziewczynę stojącą
obok mnie
- Claudie rozwaliła jej nos, kiedy
dowiedziała się, że przez nią złamałaś rękę
- Skąd ona wie?
- Keaton wściekły wpadł do stołówki, chyba
cała szkoła go słyszała jak pytał Allison czy to ona podstawiła ci nogę. Ale
'świętoszka" powiedziała, że to zmyśliłaś, żeby jej go odebrać i udała, że
zaraz sie rozpłacze, a on jak zawsze naiwnie jej uwierzył.
Kiedy mówiła, przyjrzałam się jej, w swojej za dużej bluzie, bardziej przypominała mnie i Claudine, niż inne dziewczyny z tej szkoły - Długo ich znasz?
- Praktycznie od dziecka, Keats to super
chłopak, ale przez to iż według niego wszyscy są dobrzy, nie dostrzega tego, że
jego "przyjaciółka" go wykorzystuje.
- Niestety.. - spojrzałam na niego, jak
troszczył się o Allison i znowu zachciało mi się płakać
- Hej..spokojnie..- dziewczyna mnie objęła
- Miałam świadomość, że ten dzień będzie
beznadziejny, ale nie aż tak..
- Przecież zaprzyjaźniłaś się z Claudie
- Jedna z niewielu dobrych rzeczy dzisiaj,
chociaż ty też wydajesz się spoko
Uśmiechnęła się - Jestem Tiffany Lokwood
- A ja Margaret, miło cię poznać -
odwzajemniłam uśmiech
Do mnie podbiegła Lydia i mocno mnie
przytuliła - Bardzo boli?
- Dusisz..
Puściła mnie - Sorka.. tak sie o ciebie
martwiłam
- Już mi lepiej, ale ręka złamana
- Zabije ją - zawarczała
- Lepiej nie nagrab sobie bardziej
- Ok ok, czemu nie wróciłaś z Keaton'em?
- Bo mnie tam zostawił, kiedy mu
powiedziałam co zrobiła jego "idealna przyjaciółka"
- Co za gnojek - zacisnęła pięści
- Spokojnie, bo zamiast kozy przez dwa
tygodnie dostaniesz zawieszenie na miesiąc
- Dzięki, za odciągnięcie mnie od tej
suki, bo już bym dawno była wywalona ze szkoły za zabójstwo - zaśmiała się
- Nie ma sprawy, Tiffany jestem -
uśmiechnęła się
- Claudie - uścisnęły sobie ręce - Meg,
jak wróciłaś skoro ten...cię zostawił?
- Znalazł się ktoś kto mnie podwiózł -
uśmiechnęłam się
- Uuuu rumienisz się – Tiffany się
zaśmiała
- Co? Wcale nie - wytknęłam jej język
- Oi lisek się rumieni - :3 Lydia
- Co to za zamieszanie? –Tiffany spojrzała
w stronę głównego wejścia do budynku
Chyba pół szkoły otaczało coś lub kogoś w
drzwiach, między ich nogami na czworaka przecisnął się Brett i schował się za
nami, wyszedł dopiero kiedy wszyscy pobiegli go szukać gdzieś indziej.
- Myślałem, że mnie zjedzą - odetchnął
- Co tu robisz? - zdziwiłam się
- Obiecałem robić dzisiaj za twojego
szofera - puścił mi oczko, a ja się zrumieniłam już nie wiem po raz który
dzisiaj
- Hej jestem przyjaciółką Meg, Claudie a
to Tiffany- uśmiechnęłam się do niej, pierwszy raz ktoś nazwał się moją
przyjaciółką
- Cześć dziewczyny, ja jestem Brett,
dzisiejszy szofer Margaret -uśmiechnął się do nich
- Ok za dużo uśmiechów jak na tę chwilę -
Claudie udała wymioty
W tym momencie do szkoły weszła moja
siostra Anette ze swoim mężem Gabrielem, od razu mnie mocno przytuliła - Jak
się czujesz młoda?
- Gnieciona..
- Przepraszam.. - odsunęła się - Nie mów,
że złamana...
- W nadgarstku i łokciu..
- Yay będę mógł ci się podpisać laska -
Gabe, próbował rozluźnić moją siostrę
- Gabe! - skarciła go - Chodź siostra,
zawieziemy cię do domu, mama odchodzi od zmysłów
- Wrócisz jutro? - zapytała Claudie
- Jasne, tylko nie będę pisała
- Większość lekcji masz ze mną, więc będę
ci kserować notatki - zaoferowała Tiffany
- Dziękuję wam - przytuliłam je obie
- Widzisz, już masz dwie przyjaciółki, a tak się bałaś – uśmiechnęła
się Anette
- Ten dzień nie był, a tak straszy – spojrzałam na Brett’a, a on
uśmiechnął się do mnie
- Laska my pójdziemy do dyrektorki poinformować ją, że cię
odbieramy – powiedział Gabriel i z moją siostrą poszedł do sekretariatu
- Widzę, że już zostałem zwolniony jako szofer – Brett posmutniał
- Dziękuję ci za pomoc i przepraszam za tamten tłum
- Nie ma sprawy, nie twoja wina – objął mnie
- Mam u ciebie dług – dałam mu buziaka w policzek
Davern rozpromienił się – Kiedyś przyjadę odebrać ten dług, a
teraz lecę. Pa – dał mi buziaka w policzek, pomachał dziewczynom i poszedł
- No no no – Lydia się wyszczerzyła
- Jakie buraczki – zaśmiała się Tiff
- Cicho bądźcie– zaśmiałam się i spojrzałam w bok, Keaton patrzył
na nas, ale kiedy zauważył, że patrzę na niego od razu odszedł gdzieś.
Dziewczyny musiały iść, bo zadzwonił dzwonek, a ja z Anette i Gabe’m
wróciłam do domu.
Jak tyko przyjechaliśmy, mama ciągle dawała mi coś do jedzenia, poprawiała poduszki, przynosiła picie, krócej dogadzała mi jak tylko mogła. Pewnie wiecie jak trudno jest się wymyć kiedy ma się rękę w gipsie, zwłaszcza tą której używacie najczęściej.
Jak tyko przyjechaliśmy, mama ciągle dawała mi coś do jedzenia, poprawiała poduszki, przynosiła picie, krócej dogadzała mi jak tylko mogła. Pewnie wiecie jak trudno jest się wymyć kiedy ma się rękę w gipsie, zwłaszcza tą której używacie najczęściej.
Następnego dnia ojciec zawiózł mnie do szkoły, nie miałam ochoty z nim rozmawiać jak zawsze wiec wysiadłam jak najszybciej. Kiedy tylko przekroczyłam próg budynku podeszły do mnie Claudie i Tiffany i przytuliły mnie.
- Hej dziewczyny - uściskałam je
- Jak się czujesz? - Claudie spojrzała na mnie zmartwiona
- Ręka pod gipsem strasznie swędzi, ale przynajmniej nie boli
- Chociaż tyle - odetchnęły obie
Nagle z głośników dobiegł nas głos pani Marks - Margaret Price i Claudie Zay proszone są do mojego gabinetu
- Oi..ciekawe o co chodzi.. - spojrzałam na Cleo
- Może o tamtą sukę?
- Jak nie pójdziecie to się nie dowiecie - Tiff popchnęła nas
U dyrektorki siedzieli już Keaton, Molly i Allison, widząc ich domyśliłam się o co chodzi.
- Siadajcie dziewczynki, mamy sprawę do omówienia - wskazała na krzesła a kiedy usiadłyśmy kontynuowała - Doszły mnie słuchy, że twój wypadek, w wyniku którego złamałaś rękę, nie był zwykłym wypadkiem lecz zamierzonym czynem ze strony Allison
- To kłamstwo!! - krzyknęła dziewczyna
- Nie rozmawiam w tej chwili z tobą panno Arch, więc proszę daj dojść do głosu Margaret
- Wszystko co powie jest kłamstwem! - dodała Molly
- Dość tego! Allison i Molly poczekajcie na zewnątrz dopóki was nie poproszę o powrót - oburzone dziewczyny wykonały polecenie wcześniej piorunując mnie i Lydię wzrokiem.
Kiedy zaczęłam mówić co się wtedy stało, zauważyłam że Keaton nerwowo zaciska dłonie na krześle.
- Niestety kiedy to się wydarzyło nie było nikogo na korytarzu - pani Marks
- Nie ma dowodów, że to prawda - po raz pierwszy chłopak się odezwał
- Nie ma też dowodów, że to kłamstwo - Claudie
- Dlatego musimy zebrać jak najwięcej wiadomości, bo jeśli to prawda, Allison będzie miała ogromne kłopoty. To wszystko możecie już iść, niech dziewczynki wejdą muszę teraz z nimi porozmawiać - dyrektorka uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco i wyszliśmy z gabinetu.
- Może o tamtą sukę?
- Jak nie pójdziecie to się nie dowiecie - Tiff popchnęła nas
U dyrektorki siedzieli już Keaton, Molly i Allison, widząc ich domyśliłam się o co chodzi.
- Siadajcie dziewczynki, mamy sprawę do omówienia - wskazała na krzesła a kiedy usiadłyśmy kontynuowała - Doszły mnie słuchy, że twój wypadek, w wyniku którego złamałaś rękę, nie był zwykłym wypadkiem lecz zamierzonym czynem ze strony Allison
- To kłamstwo!! - krzyknęła dziewczyna
- Nie rozmawiam w tej chwili z tobą panno Arch, więc proszę daj dojść do głosu Margaret
- Wszystko co powie jest kłamstwem! - dodała Molly
- Dość tego! Allison i Molly poczekajcie na zewnątrz dopóki was nie poproszę o powrót - oburzone dziewczyny wykonały polecenie wcześniej piorunując mnie i Lydię wzrokiem.
Kiedy zaczęłam mówić co się wtedy stało, zauważyłam że Keaton nerwowo zaciska dłonie na krześle.
- Niestety kiedy to się wydarzyło nie było nikogo na korytarzu - pani Marks
- Nie ma dowodów, że to prawda - po raz pierwszy chłopak się odezwał
- Nie ma też dowodów, że to kłamstwo - Claudie
- Dlatego musimy zebrać jak najwięcej wiadomości, bo jeśli to prawda, Allison będzie miała ogromne kłopoty. To wszystko możecie już iść, niech dziewczynki wejdą muszę teraz z nimi porozmawiać - dyrektorka uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco i wyszliśmy z gabinetu.
Tiffany Lokwood (17.)
Jest kolejny rozdział..może wasze komentarze poprawią mi humor :)