sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 4

Podeszła do mnie Allison - Nic nie udowodnisz, poza tym to nie moja wina. A jeśli będę miała kłopoty to pociągnę cię za sobą - wysyczała, szturchnęła mnie ramieniem i poszła.
- Ty... - Claudie
- Nie warto... - powstrzymałam ją
W tym momencie drzwi gabinetu zamknęły się za Keaton'em, który patrzył na mnie smutnym wzrokiem, wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale się powstrzymał i odszedł z dłońmi w kieszeniach. Znowu miałam ochotę się rozpłakać, ale przypomniałam sobie wczorajsze słowa Brett'a i wzięłam się w garść. Odprowadziłam moją przyjaciółkę pod jej klasę i poszłam na swoją lekcję.
- A Margaret tak? - zapytał nauczyciel
- Tak panie profesorze
- Świętnie, miło cię poznać - uśmiechnął się - Ja nazywam się Martin Anderson, jestem twoim wychowawcą jak i również nauczycielem kreatywnego pisania, mam nadzieję, że spodoba ci się w naszej szkole, po mimo..małych wypadków
- Teraz może być tylko lepiej
- Otóż to! Tak trzeba myśleć, a teraz zajmij miejsce koło Keaton'a - kiedy usłyszałam jego ostatnie słowa zesztywniałam i spojrzałam na resztę klasy, wszyscy patrzyli na mnie..wszyscy oprócz Stromberg'a siedzącego w ostatniej ławce - No dalej, musimy zacząć lekcję - pogonił mnie pan Anderson
Powolnym krokiem ruszyłam na wyznaczone miejsce, kiedy usiadłam na krześle, Keaton jakby obudzony usiadł wyprostowany i spojrzał na mnie
- Jak dalej zamierzasz się na mnie drzeć to ja chętnie usiądę na podłodze..- powiedziałam cicho
- Przepraszam..nie wiem co we mnie wstąpiło..
- Złość..przychodzi takie coś jak ja i mówi, że dziewczyna którą znasz całe życie, złamała jej rękę..
- Właśnie..znam ją całe, życie i zawsze była nerwowa..ale obiecała, że się poprawi..
- Dlatego byłeś taki zły..?? Bo nie chciałeś do siebie dopuścić, że kłamała??
- Tak..jak zgadłaś?
- Mam podejście do ludzi
- Myślałaś o byciu psychologiem?
 - Nie, to nie dla mnie, jestem zbyt uczuciowa i nie dałabym rady zawodowo
- A prywatnie?
- Ciągle pomagam mamie
- A przyjaciołom?
- W dawnym mieście miałam ich mnóstwo...szkoda, że nie prawdziwych
- Oh..powiem ci jedno, we mnie już znalazłaś przyjaciela - uśmiechnął się
- A Allison?
- Jeśli tak bardzo chce się ze mną przyjaźnić, to będzie musiała się pogodzić, że cię polubiłem
Zarumieniłam się lekko i uśmiechnęłam do niego.
Na przerwie okazało się, że wszystkie lekcje mamy razem, z czego bardzo się cieszyłam, bo będzie obok ktoś kogo znam. Niestety Claudie i Tiff odnalazłam dopiero na przerwie obiadowej, bardzo zdziwiły się widokiem Keaton'a, a kiedy wytłumaczył, że chce się z nami zaprzyjaźnić spojrzały na mnie, a potem na siebie nawzajem i uśmiechnęły szeroko.
- Co? - uniosłam brew
- Nic nic - uśmiechnęły się bardziej i usiadły przy stole
- Aż tyle miejsca zajmujecie? – Keaton zaśmiał się siadając naprzeciw nich
- Dzisiaj zachowują się wyjątkowo dziwnie - usiadłam obok niego, bo one zajęły całą drugą stronę stołu.
- No zobaczymy jak ty będziesz się dziwnie zachowywać próbując jeść lewą ręką – Cleo rzuciła we mnie winogronem, które złapałam w usta i zjadłam – TY! Może ja cię będę tak karmiła! – ucieszyła się
- Wypchaj się debilu, poradzę sobie - rzuciłam w nią swoim winogronkiem
Krojenie przychodziło mi z wielkim trudem, dziewczyny podśmiewały się pod nosem, gdy nagle sztućce zostały mi zabrane
- Ei!
- Nie mogę patrzeć jak się męczysz – Keaton pokręcił głową śmiejąc się i pokroił mi jedzenie
- Dałabym sobie radę – oburzyłam się
- Do końca wszystkich lekcji może tak – nakarmił mnie
- Spadaj! Jeść umiem! – zabrałam mu widelec i wytknęłam język
 - Ok ok – uniósł ręce w geście obronnym
Usłyszałam cichy śmiech dziewczyn, a kiedy na nie spojrzałam Cleo zrobiła palcami gest serduszka wokół nas. Przekręciłam oczami i wróciłam do jedzenia, cieszyłam się, że Keaton nie widział jej gestu, bo chyba bym się zapadła pod ziemię.
Po zjedzonym posiłku pożegnaliśmy się z dziewczynami i poszliśmy do mojej szafki.
- Co teraz mamy? – zapytałam
- Hm..matematykę – odpowiedział
- Grrr...czyli przedmiot szatana – wzięłam książkę
- Pomogę ci biedaku – zaśmiał się i wziął ode mnie książkę
- Ei mówiłam, że mogę sama
- Z przedmiotem szatana ci pomogę, a książkę wezmę z czystej uprzejmości – uśmiechnął się
- Dziękuję – odwzajemniłam uśmiech i poszliśmy na lekcję
Wszyscy na nas dziwnie patrzyli i szeptali między sobą.
- O co im chodzi? – zdziwiłam się
- Pewnie o to, że idziesz ze mną. Zawsze widzieli mnie z Ali i Moly
- Czy oni nie mają własnego życia? Przecież możesz iść z kim chcesz
Chłopak się uśmiechnął – Lubię cię coraz bardziej Meg
- Dzięki..chyba..- zarumieniłam się i usiadłam w ostatniej ławce razem z nim
7 MINUT PÓŹNIEJ
- Nic z tego nie rozumiem..ja ci mówię to jakiś tajny kod który jest potrzebny szatanowi do zawładnięcia światem, ale wysługuje się nami, żebyśmy go złamali
Keats się zaśmiał – Tego jeszcze nie było. Chodź wytłumaczę ci to, niestety ten kod szatana jest potrzebny na egzaminach
Do końca lekcji tłumaczył mi wszystko i nawet nie zauważyłam kiedy zadzwonił dzwonek
- Powinieneś zostać nauczycielem
- Może jak E3 się znudzi ludziom
- Czyli nigdy – uśmiechnęłam się do niego
- Aww dzięki – odwzajemnił uśmiech
- To ja dziękuję za pomoc – dałam mu buziaka w policzek
- Nnie ma za co – zarumienił się
Uśmiechnęłam się lekko i wyszliśmy ze szkoły, ponieważ to była nasza ostatnia lekcja. Przed szkołą stały dwa samochody, dość drogie samochody.
- O mój brat przyjechał – Keats
Z jednego z pojazdów wysiadł Wesley i podszedł do nas
- Hejka młody – przytulił go – A to kto?
- To Meg
- Aaa to o niej...AU! Odbiło ci? – Wes złapał się za nogę
Młodszy Stromberg się wyszczerzył – Ale co?
- Gdzie zgubiłeś królową zła? – Wesley
- Masz na myśli Allison?
- Tak tak
- Od rana jej nie ma
- Wróciła do piekła! – powiedziałam jednocześnie z Wes’em
- Ha High Hive! – Wes – Już cię lubię Meg – uśmiechnął się
- Wiesz, jak inaczej mogę mówić o tej która złamała mi rękę
- To ona? Spodziewałbym się tego, pewnie mój braciszek nie wierzy?
-Po prostu mam wątpliwości– Keaton
- Ouch..nagrabiłeś sobie dzieciaku
- Pójdę już, bo mi autobus ucieknie – zaczęłam się cofać, ale wpadłam na kogoś – Przepraszam..
- Nie masz za co Margaret – spojrzałam w górę i zobaczyłam Brett’a
- Brett? – zdziwiłam się
- Muszę odrobić moją wczorajszą rolę i przyjechałem, żeby odwieźć cię do domu
- Szłam właśnie na.. – w tym momencie odjechał mój autobus -..autobus..
- Więc ustalone jedziesz ze mną – uśmiechnął się szeroko i spojrzał na Strombergów – Zajmę się nią, nie martwcie się – wziął moje rzeczy, a do mnie podszedł Wesley
 - Serio z nim jedziesz?
- Autobus mi uciekł
- My cię podwieziemy
Spojrzałam na Keaton’a – Podziękuję..
- Weź...omotała go, a on jest strasznie lojalny i nie umie tak uwierzyć, że osoba którą zna tyle..

- Rozmawiałam z nim o tym, mówił to samo, ale jakoś spędził ze mną cały dzień, a teraz nagle mi znowu nie wierzy..miło było cię poznać Wesley, a teraz przepraszam jadę z Brett’em – wsiadłam do samochodu i odjechaliśmy.
                                                                          
Trochę mi zajęło pisanie tego rozdziału, z powodu braku weny, ale wzięłam się w garść i postanowiłam, że muszę go dzisiaj dokończyć :) A więc voilà ! Życzę miłego czytania :D

2 komentarze:

  1. Nareszcie ! #happy
    Ojej Keaton ją karmił so sweet xd
    Pisz kolejny homosku :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ! <3 kiedy pojawi się coś na blogu z imaginami o UJ ? Czekam :)

    OdpowiedzUsuń