Jak widać jest długi zastój na blogu, co jest spowodowane brakiem mojej weny na dalsze rozdziały :c
Niestety, ale zawieszam to opowiadanie na czas nieokreślony, będę was informowała jeśli wróci wena na jego kontynuację :)
Difficult life choice
niedziela, 6 lipca 2014
środa, 30 kwietnia 2014
Rozdział 6
Claudie i Tiff skończyły godzinę wcześniej i powiedziałam
im, że nie ma sensu na mnie czekać. Dziwnie na siebie spojrzały, kiedy
powiedziałam, że wrócę z Keaton’em, ale już nie pytałam o co im chodzi, bo
byłam spóźniona na zajęcia.
Po lekcji poszłam zanieść książki do szafki, kiedy zamknęłam
drzwiczki zobaczyłam, że mój przyjaciel stoi obok i podskoczyłam.
- Nie strasz
- Sorka – zaśmiał się
Walnęłam go w ramię – Idziemy?
- Tak, przed szkołą ma czekać mój kumpel
- Kto?
- Zobaczysz – wyszczerzył się i poszedł do wyjścia
- Oi Stromberg grabisz sobie ostatnio – poszłam za nim
Przed budynkiem było prawie pusto, nie licząc jednej
zakapturzonej osoby siedzącej na murku szkoły.
- O już jest – Keats przywitał się z nim– Chodź, musicie się
poznać – zawołał mnie
Podeszłam i dopiero teraz zauważyłam wystające spod kaptura
blond włosy.
- Hej, Meg jestem – odezwałam się pierwsza
- Luke - chłopak
zdjął kaptur i spojrzał na mnie
Pierwsze na co zwróciłam uwagę to jego oczy, błękitne bardziej
niż niebo i hipnotyzujące, stałam tak nie mogąc od nich oderwać wzroku. Nie
wiem ile tak staliśmy, ale ocknęłam się dopiero kiedy Keaton uszczypnął mnie w
ramię.
- Au debilu! – złapałam się za bolące miejsce
- Pytałem czy idziemy napić się czegoś – zaśmiał się
- Zależy czego – odezwał się Luke
- Shake?
- Ok – uśmiechnął się pierwszy raz od kiedy się poznaliśmy
- Boże jaki on ma uśmiech..- rozmarzyłam się w myślach i
uświadomiłam sobie kim jest Luke
- Idziemy jak tylko Meg się obudzi – zachichotał Keaton
- Nie śpię przecież
- Alleluja! – wzniósł ręce do góry za co oberwał ode mnie w
łeb i po tym jakże pięknym momencie udaliśmy się do pobliskiego baru mlecznego,
Keats wziął czekoladowego, a ja i Luke truskawkowego. Niestety młody Stromberg
nie zaszczycił nas długo swoją obecnością, gdyż zadzwonił do niego Wesley każąc
mu przyjechać do studia. Przeprosił nas i wyszedł w pośpiechu zgarniając po
drodze swój napój.
- No i zostaliśmy sami – odezwał się
- Na to wygląda – bałam się na niego spojrzeć
- Wiesz, łatwiej będzie rozmawiać kiedy będziemy widzieć
swoje twarze
Pokiwałam głową i udałam, że jestem zajęta piciem shake’a
- Dobra te shake’i są pyszne, ale chyba nie, aż tak żeby
mnie olewać? Z resztą, może lepiej pójdę skoro nie chcesz gadać – zaczął
wstawać, ale złapałam go za rękę i poczułam przechodzący przeze mnie dreszcz
- Zostań..- spojrzeliśmy na siebie. Chłopak usiadł nie
odrywając ode mnie wzroku, położył dłoń na mojej i po prostu siedzieliśmy w
ciszy patrząc na siebie.
Obudziłam się z transu dopiero kiedy usłyszałam głośny pisk,
wyprostowałam się i spojrzałam w bok. W drzwiach stały trzy dziewczyny i
patrzyły w naszą stronę.
- Och..przepraszam – Luke
- Nie masz za co – uśmiechnęłam się do niego – Przez
przyjaźń z Keaton’em przyzwyczaiłam się do fanek piszczących zawsze jak zobaczą
swojego idola
Dziewczyny podeszły do naszego stolika – Hej Luke..możemy
prosić o autograf? – zapytała jedna z nich
- Oczywiście – uśmiechnął się do nich, dał im autografy i
porobił dobie z nimi zdjęcia – A jak macie na imię? – zapytał
- Dorota
- Karolina
- Ada
Powiedziały uśmiechając się szerzej, o ile to było możliwe
- Jesteście z Polski? – zapytałam po polsku
- Znasz nasz język? – zdziwiła się Dorota
- Urodziłam się w Polsce – uśmiechnęłam się
- Ale zajebiśćie – ucieszyła się cała trójka – Możemy sobie
zrobić z tobą zdjęcie?
- Ze mą?
- Znasz Luke’a i jesteś Polką, musimy mieć pamiątkę –
wyjaśniła Ada
Zaśmiałam się i
spełniłam ich prośbę, one jeszcze raz nam podziękowały i poszły.
- Po jakiemu przed chwilą mówiłaś?
- Po polsku
- Ja pierdziele, ten język wydaje się strasznie trudny –
wytrzeszczył oczy
Zachichotałam – Jeśli uczysz się go od dziecka to wcale taki
nie jest
- Teraz już przynajmniej wiem skąd masz taki słodki akcent –
uśmiechnął się
Zarumieniłam się i spuściłam głowę nie chcąc, żeby zauważył
moje czerwone policzki.
- Och znowu zaczynamy? – usłyszałam rozbawienie w jego
głosie – Kiedy rozmawiamy z reguły patrzymy na siebie – powiedział głosem
nauczyciela i uniósł moją głowę na podbródek
Spojrzałam mu w oczy, ale tym razem udało mi się szybko
oprzeć ich hipnotyzjącemu czarowi – Kiedy rozmawiamy używamy słów –
powiedziałam tym samym głosem co on
- Zabawna jesteś – zaśmiał się
- Staram się jak mogę –oparłam się o oparcie kanapy,
uśmiechając się do niego
- Wychodzi ci to idealnie – patrzył na mnie – Jak długo znasz
Keaton’a?
- Nie zbyt długo, ale mimo małych problemów zaprzyjaźniliśmy
się
- Jakich problemów?
Opowiedziałam mu – Chociaż jedna dobra rzecz wynikająca ze
złamanej ręki – zaśmiałam się
- I on ci nie wierzył?
- Rozumiem go..
- Przyjaciele powinni się wspierać
- Wspiera mnie
- Ale nie wierzył ci dopóki sam nie usłyszał prawdy od tej
Allison
- Dopóki nie podsłuchał..- sprostowałam
- Właśnie, ale przeprosił się to dobrze. Boli cię na ręka? –
zapytał
- Na szczęście nie, chociaż czasem boli mnie ramię jak długo
pozostaje w bezruchu
Przesunął się siadając na mojej kanapie – Pomasować?
- Emm...nie boli tak bardzo...
Luke jednak już położył ręce na moich ramionach i zaczął je
masować. Zamknęłam oczy kiedy poczułam kolejne dreszcze wywołane jego dotykiem.
To dziwne jakie reakcje może wywoływać moja nieśmiałość.
- Lepiej? – zapytał
- Tak..dziekuję..
- Nie ma za co – nadal trzymał dłonie na moich ramionach
- Luke..jeszcze coś sobie pomyślą
- Na przykład?
- Że mnie molestujesz w miejscu publicznym – zaśmiałam się
- Oi...- też się zaśmiał i wrócił na swoje miejsce, zauważyłam
że się zarumienił, przez co wyglądał jeszcze bardziej słodko
Nagle zaczął dzwonić mój telefon, spojrzałam na wyświetlacz,
na którym wyświetliła się moja mama – Przepraszam na chwilę – wstałam i
odeszłam od stolika, aby odebrać
- Gdzie jesteś Meg?
- W barze mlecznym koło szkoły, zaraz wracam
- Dobrze skarbie, obiad już zrobiłam masz na blacie w
kuchni, ja idę do twojej babci
- Ok mamo, pozdrów ją ode mnie – rozłączyłam się i wróciłam
do stolika, przy którym obecnie stała jakaś dziewczyna i zarywała do Luke’a
Chłopak mnie zauważył i uśmiechnął się do mnie,
odwzajemniłam uśmiech i podeszłam.
Dziewczyna odwróciła się i otworzyła szeroko oczy – Co tu
robisz rudzielcu?!
- Och to już nie mogę się przyjść napić shake’a?
- Idź do swojego stolika, przy toalecie pasuje dla ciebie
idealnie
- Jestem przy swoim stoliku, ale lepiej pójdę, bo zarażę się
od ciebie czymś – wzięłam swój napój i wyszłam szybko. Przeszłam już spory kawałek
kiedy usłyszałam, że ktoś woła moje imię, odwróciłam się i zobaczyłam Luke’a
biegnącego za mną.
- Kto to był? – zapytał kiedy mnie dogonił
- Nie zapytałeś jej o imię?
- Przyszła do mnie, nawet się nie przedstawiła
- Powiem tyle, to ona jest powodem moich problemów..
Hemmings przytulił mnie ostrożnie, uważając na moją rękę w
gipsie.
- Przepraszam – powiedział
- Za co?
- Za to że z nią gadałem
- Przecież nikt ci nie zabrania Luke, to ja mam z nią
problemy nie ty
- Ale przyjaciele powinni się wspierać
Spojrzałam na niego – Przyjaciele?
- Dobrze mi się z tobą spędza czas i mamy podobne
zainteresowania – patrzył na mnie
- Zaszczyt przyjaźnić się z tobą – uśmiechnęłam się do niego
- Wiiii!! – podskoczył i dał mi buziaka w policzek –
Odprowadzić cię do domu?
- Jeśli musisz – udałam obojętność w głosie
- Oi wiem, że chcesz – wziął mój plecak i poszliśmy do
mojego domu
- Chcesz wejść? – zapytałam, kiedy dotarliśmy na miejsce
- Nie chcę przeszkadzać
- Tata w pracy, a mama u babci
- To w takim razie wejdę
- Rozgość się – weszliśmy do salonu
- O konsola! – ucieszył się
- Pograj sobie – zaczęłam się śmiać z jego miny
- Oi cicho dawno nie grałem – zarumienił się lekko i poszedł
grać
Dołączyłam do niego, nigdy nie grało mi się tak dobrze, może
dla tego, że Luke co chwila spadał z sofy jakby chciał sobie tym pomóc.
- Śmiejesz się ze mnie?! – spojrzał na mnie z uśmiechem
- Ja? Skądże..- tłumiłam śmiech
- Osz ty! – zaczął mnie łaskotać
- Błagam stooop! – turlałam się ze śmiechu
- Śmiałaś się ze mnie lisku – śmiał się
- Już nie będę! Tylko dość – śmiałam się
- No ok – przestał i pocałował mnie w nos
- Zostaw mój kartolfany nos
Zaśmiał się – Nie jest kartoflany głupku
- Głupku! Oi pożałuszej Hemmings – zaczęłam go łaskotać, ale
niestety długo to nie potrwało, bo Luke położył się na mnie – To nie fair ty
jesteś wielki..i ciężki i..
- I wygrałem – wyszczerzył się
- Zostawić was na chwilę to już rozrabiacie – usłyszeliśmy,
a Luke ze mnie spadł
- Jak tu wleźliście ? – spojrzałam na Keast’a i resztę
chłopaków, którą przyprowadził
- Mówiłaś gdzie zostawiasz klucze – Keats powstrzymywał
śmiech
- I przyszliśmy w odpowiednim momencie – odezwał się Ashton
- Śmiała się ze mnie no – Luke zrobił smutną minkę
- Nie dziwie się – powiedzieli chórkiem
Rzucił w nich poduszkami – Po co przyleźliście?
- Dzwonimy do ciebie od godziny – Michael
- Serio? – zdziwił się – O rzeczywiście
- Ja pierdole...z kim my żyjemy – Calum
- Z blond prima baleriną! – odpowiedziałam
- Znowu mam cię przygnieść – Luke spojrzał na mnie
przymrużając oczy
- Luke to, że urodziliśmy się tego samego dnia, mamy to samo
drugie imię i wyglądamy w miarę podobnie nie znaczy, że nie rozwalę ci łba jak
jej coś zrobisz – Keats
- Wiii!! Mam obrońcę !
- Phi – Hemmings usiadł obok mnie
- Nie siadaj tylko ruszaj dupę do studia dzieciaku – Drew
W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi – To wy na siebie
wrzucajcie, aja zobaczę kto to – poszłam i otworzyć drzwi
- Hej młoda – przywitała mnie moja siostra Anette i jej mąż
- O hej, a co tu robicie?
- Przyszliśmy zobaczyć co u was
- A tata ma nowy samochód? Zajebisty jest – odezwał się Gabe – Tylko który jest jego?
Wyjrzałam zza drzwi i zobaczyłam dwa wypasione samochody
stojące na naszym podjeździe.
- Tata jest w pracy
- To czyje są te samochody? – oboje się zdziwili
- Nasze – podskoczyłam słysząc głosy chłopaków za sobą
- Małolatów? – Gabe
- Niektórzy są niewiele młodsi od was, a teraz wszyscy robią
wypad
Pożegnali się i machając mi, Keats i Luke dali mi po buziaku
w policzek i wszyscy odjechali.
- Co tu robiła taka zgraja chłopaków? – Anette
- Odwiedzali mnie, a teraz pojechali do studia
- Jakiego studia?
- Nagraniowego, mają zespoły muzyczne
Zszokowani weszli do domu i zaczęli wypytywać o chłopaków,
chwilę później wróciła mama, więc ja poszłam pogadać na Skype z Claudie i Tiff.
Streściłam im dzisiejszy dzień po szkole, a Claudie marudziła, że nie powinnam
go spędzać z blondyneczką tylko z Keaton’em, a Tiff stwierdziła, że nie może
się zdecydować, który zachowuje się w stosunku do mnie bardziej słodko, przez
co zaczęły ze sobą dyskusję na ten temat. Ja już byłam tak zmęczona, że
pożegnałam się z nimi i rozłączyłam. Przed snem jeszcze pogadałam z Brett’em
przez telefon i poszłam spać. To był długi, ale przyjemny dzień, nawet Allison
go nie zepsuła, zasnęłam z uśmiechem na twarzy.
Przepraszam, że tak rzadko dodaję rozdziały, ale brak weny doskwiera mi bardzo, plus się rozchorowałam, więc to też nie pomagało, na szczęście poczułam się dzisiaj lepiej więc napisałam rozdział :) Mam nadzieję, że wam się spodoba :D
Luke Hemmings (17.)
Ashton Irwin (19.)
Calum Hood (18.)
Michael Clifford(18.)
Wesley Stromberg (20.)
Drew Chadwick(21.)
piątek, 18 kwietnia 2014
Rozdział 5
- To twoi
przyjaciele? – zapytał Brett
- Wesley’a, tego wyższego osobiście poznałam dopiero dzisiaj
- A Keaton’a?
- Ze szkoły..zaraz..skąd go znasz?
- Są znanym zespołem
- No tak..
- Jesteś zła na niego?
- Zaczynasz mnie przerażać Brett..
Zaśmiał się – Po prostu widziałem wasze miny jak szedłem po
ciebie. Co się stało?
- Jest przyjacielem tej, która złamała mi rękę. Mówił, że
trudno mu w to uwierzyć, ale też dodał, że Allison była by do tego zdolna, a
teraz nagle, że ma wątpliwości co do tego czy mówię prawdę..
- Wiesz ją zna dłużej niż ciebie
- I wie jaka ona jest..Mówił, że obiecała się zmienić..
- Jesteśmy ludźmi, jeśli ktoś nam coś obieca to ślepo
wierzymy w te słowa i nie umiemy dopuścić do siebie faktu, że może być inaczej
- Ale Bret, nawet Wesley widzi jaka ona jest..
- Widocznie przy Keaton’ie zachowuje się miło
- Po prostu jest dwulicową suką
- Mocne słowa – spojrzał na mnie
- Mówię to co czuję..Gdzie ty mnie wieziesz?- poprawiłam się
na siedzeniu
- Potrzebna ci chwila spokoju, a ja znam miejsce gdzie nikt
ci nie przeszkodzi
Jego słowa trochę mnie wystraszyły, wydawał się miły, ale
nie wiadomo co myślał. Brett zaparkował na parkingu obok plaży, o tej porze
było na niej wiele ludzi, więc nie zdziwiłam się kiedy tłum podbiegł do
chłopaka po autografy.
- Przepraszam – odezwał się kiedy go uwolnili – Rozwój mojej
kariery zawdzięczam głównie fanom i tylko tak mogę za to podziękować
- Nie ma sprawy – uśmiechnęłam się do niego, cały strach
mnie opuścił, byłam pewna, że on nie zrobi mi krzywdy
Odwzajemnił uśmiech – Chodź, musisz zobaczyć to miejsce –
wziął mnie za rękę i pociągnął w stronę lasku. Przedzieraliśmy się między
drzewami, zauważyłam, że Brett porusza się bezszeletnie co mnie bardzo
zdziwiło, ale wytłumaczyłam sobie, że musiał nauczyć się tego do roli.
- Zamknij oczy – poprosił
- Ale.. – wystraszyłam się
- Obiecuję, że nic ci nie zrobię – odpowiedział jakby wyczuł
mój strach
- Ook.. – zrobiłam o co prosił i poczułam jak wierze mnie na
ręce – Czemu nie niesiesz?
- Teren tu jest dość trudny, a ja znam go dobrze więc
łatwiej będzie jak cię zaniosę
- Oh..ok..
Po chwili drogi poczułam, że stawia mnie z powrotem na
ziemię i otworzyłam oczy. Staliśmy na plaży w klifie, a przede mną rozciągał
się widok na ocean.
- Podoba ci się? – zapytał
- Bajka..
Zaśmiał się – Uznam to
za tak
- Jak znalazłeś to miejsce?
- Mój przyjaciel kręcił zdjęcia do filmu na plaży obok, ja znalazłem
dziurę między krzakami i drzewami, a że jestem odkrywcą musiałem zobaczyć co
tam jest
- Dlaczego ja muszę mieć tak nudne życie?
- Jeśli twoje życie jest nudne..to ja jestem słoniem
- Miło cię poznać słoniu
Udał, że trąbi słoniową trąbą i oboje wybuchliśmy śmiechem –
To było „Ciebie również”
- I ty masz 22 lata? – spojrzałam na niego
- Tak wyszło – wyszczerzył się
Pokręciłam głową śmiejąc się z jego głupoty, wspięłam się na
najbliższą skałkę i usiadłam na niej.
- Nie spadnij – też się wspiął, usiadł obok i objął mnie
ramieniem – Podoba ci się w LA?
- Bardzo, chociaż może trochę zbyt tłoczno
- Przyzwyczaisz się – pocałował mnie w czubek głowy
Uśmiechnęłam się i oparłam głowę na jego ramieniu.
Siedzieliśmy tu jeszcze długo, ale musiałam niestety już wracać. Brett odwiózł
mnie do domu i obiecał, że rzyjedzie kiedy tylko do niego zadzwonię. Przed snem
popisałam jeszcze chwilę z Claudie i Tiffany, były złe, że tak olałam Keaton’a,
ale zrozumiały, że się zawiodłam. Kiedy zasnęłam, śniła mi się dzisiejsza
plaża.
Następnego dnia do
szkoły znowu odwiózł mnie ojciec, przed budynkiem ‘dorwał mnie” Keaton
- Przepraszam.. – zaczął
- Hmm?
- Za wczoraj..
- Skąd mam wiedzieć czy zaraz znowu zdania nie zmienisz?
- Byłem po szkole pogadać z Alli..podsłuchałem jej rozmowę z
Molly..
- Oh więc musiałeś to sam usłyszeć? Stwierdziłeś, że chcesz
sie przyjaźnić ze mną, ale przyjaciele sobie ufają Keaton..
- Przepraszam.. – patrzył na mnie smutnym wzrokiem
- Poczekaj na mnie tu po szkole..dam ci odpowiedź..- poszłam
na lekcję kreatywnego pisania, jedyne zajęcia jakich nie miałam z Keaton’em.
Dopiero kiedy dotarłam pod klasę zauważyłam, że przyjechałam dużo przed czasem,
wiec usiadłam na parapecie. Zauważyłam, że niedaleko stoi jakiś chłopak z
kumplami i co chwila na mnie patrzy. Już kilka razy go widziałam i za każdym
razem patrzył w moją stronę, albo wygłupiał.
-Meg? Co tam wczeście? – podeszła Tiff
- Ojciec się śpieszył do pracy i nawet nie zauważyłam, że
przywiózł mnie prawie 30 minut za wcześnie
- Tak długo tu siedzisz?
- Staram się nie wybuchnąć
- Czemu?
- Jeden z tamtych chłopaków ciągle się tu gapi
Spojrzała w ich kierunku – Mówisz o Paulu?
- O kim? Znasz go?
- Jasne, chodzi z Claudie do klasy i jest szkolnym
sportowcem
- To dla tego tak się wydurnia..pusty sportowiec
- Chodzi z nami na kreatywne pisanie
- Żartujesz?
- Nope
- No to będę miała z kogo się pośmiać
- A czasem nie porobić maślane oczka?
- A walnąć ci? Przecież to dziecinny pustak
- Mhm, będę cię obserwować – zaśmiała się i weszła do klasy
za panem Anderson’em
Zajęłam miejsce obok niej, niestety Paul zajął ławkę obok.
- Witajcie dzieciaki, zaczynamy lekcję kreatywnego pisania i
na początek chciałbym, abyście opowiedzieli mi dlaczego zdecydowaliście się na
te zajęcia. Może..Margaret ty zaczniesz – uśmiechnął się do mnie
- Oh..dobrze. Zdecydowałam się na te zajęcia, ponieważ wiele
ludzi mówiło mi, że piszę świetne opowiadania, a ja nie jestem pewna swoich
umiejętności, więc postanowiłam je sprawdzić i poprawić jak to możliwe –
uśmiechnęłam się lekko
- Ciekawy powód, ale i bardzo dobry. Przynieś mi jakieś
opowiadanie, a ja je ocenię i zobaczymy nad czym musimy popracować. Paul teraz
ty – zwrócił się do chłopaka
- Em..no ja od zawsze interesowałem się pisarstwem..
- Tak? – pan Anderson sięgnął po kartkę – A ja tu mam notką
od pani dyrektor, że kazała ci chodzić na tę zajęcia z powodu twojego
niewysublimowanego słownictwa – spojrzał na niego z założonymi rękoma
- No to też..
- Panie Castell, widzę że będziemy mieli duuużo roboty nad
pańskim ubogim słownictwem i kłamstwami
Ledwo stłumiłam śmiech, nie sądziłam, że on jest aż takim
kretynem.
- Ogarnij się Meg – Tiff szturchnęła mnie w bok
- Oj ledwo się powstrzymuję Tiff, oj ledwo...
Reszta lekcji minęła na opowiadaniu innych czemu się tu
znaleźli, wiele było śmiesznych, ale żadnemu nie udało się przebić powodu Paul’a.
Na przerwie z Tiff złapałyśmy Claudie, która teraz miała
muzykę
- Wiecie co jest z Keaton’em? – zapytała
- A co? – Tiff
- Mylił ciągle nuty, nie trafiał w klawisze, a jak grał na
gitarze to zerwał strunę i rozciął sobie dłoń
Spojrzałam na nią – Nic mu nie jest/
- Nauczyciel zabrał go do pielęgniarki, ale ciebie podobno
to nie interesuje – uniosła brew
- Interesuje, nawet jeśli mnie zdenerwował to dalej się o
niego martwię – pobiegłam do pielęgniarki.
Akurat w tym momencie z gabinetu wyszedł Keaton, a ja
przytuliłam się do niego.
Chłopak zaskoczony wpadł na ścianę i mnie przytulił –
Wszystko ok?
- Martwiłam się o Ciebie..bardzo boli?
- Troche...Martwiłaś się..??
- Tak..
Poczułam jak się uśmiecha i pocałował mnie w czubek głowy –
Opatrzyli mi rękę, będzie dobrze
- Czemu byłeś taki rozkojarzony?
- Claudie ci powiedziała..?
- Tak
- Bałem się, że mi nie wybaczysz..
- Nie umiałabym..stracić takiego przyjaciela jak ty? –
spojrzałam na niego
Chłopak uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło – I tak bym
się od Ciebie nie odczepił
- To dobrze – odwzajemniłam uśmiech i wtuliłam się w niego
- Chłopak wczoraj po Ciebie przyjechał?
- Przyjaciel..tak sądzę..
- Tak sądzę?
- Znamy się dwa, no dzisiaj trzy dni
- Jak się poznaliście?
- Odwózł mnie tu ze szpitala kiedy..
- Kiedy ja Cię zostawiłem..przepraszam..
- Przestań przepraszać..już ci wybaczyłam wszystko
- Yay – ucieszył się bardzo i zakręcił mną
Zaśmiałam się – Postaw mnie debilu, trzeba iść na lekcje
- Ale idziemy razem na lekcję! – podskoczył zadowolony
- Dobra debilu, bo zaraz ktoś zrobi ci zdjęcie i jutro w
prasie pojawi się artykuł „Keaton Stromberg oszalał i cieszy się, że idzie na
lekcję” – zaśmiałam się
- Hahaha bardzo zabawne – objął mnie ramieniem i poszliśmy
do angielski.
Przepraszam, że w weekend nie dodałam rozdziału ale nie miałam weny. Jednak dzisiaj się wzięłam za siebie i oto jest rozdział 5 :) Życzę miłego czytania :)
Paul Castell(16.)
Urodził się w Polsce, kiedy miał 5 lat przeprowadził się z rodziną do UK, obecnie od 5 lat mieszka w LA z rodzicami i starszą siostrą.
Od około 3 lat trenuje biegi i reprezentuje szkołę na zawodach. Jest szkolną gwiazdą, (prawie)wszyscy go znają i lubią przez co jest bardzo pewny siebie i wyniosły, czy aby na pewno taki jest w życiu prywatnym?
sobota, 5 kwietnia 2014
Rozdział 4
Podeszła do mnie Allison - Nic nie udowodnisz, poza tym to nie
moja wina. A jeśli będę miała kłopoty to pociągnę cię za sobą - wysyczała,
szturchnęła mnie ramieniem i poszła.
- Ty... - Claudie
- Nie warto... - powstrzymałam ją
W tym momencie drzwi gabinetu zamknęły się za Keaton'em, który
patrzył na mnie smutnym wzrokiem, wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale się
powstrzymał i odszedł z dłońmi w kieszeniach. Znowu miałam ochotę się
rozpłakać, ale przypomniałam sobie wczorajsze słowa Brett'a i wzięłam się w
garść. Odprowadziłam moją przyjaciółkę pod jej klasę i poszłam na swoją lekcję.
- A Margaret tak? - zapytał nauczyciel
- Tak panie profesorze
- Świętnie, miło cię poznać - uśmiechnął się - Ja nazywam się
Martin Anderson, jestem twoim wychowawcą jak i również nauczycielem kreatywnego
pisania, mam nadzieję, że spodoba ci się w naszej szkole, po mimo..małych
wypadków
- Teraz może być tylko lepiej
- Otóż to! Tak trzeba myśleć, a teraz zajmij miejsce koło Keaton'a
- kiedy usłyszałam jego ostatnie słowa zesztywniałam i spojrzałam na resztę
klasy, wszyscy patrzyli na mnie..wszyscy oprócz Stromberg'a siedzącego w
ostatniej ławce - No dalej, musimy zacząć lekcję - pogonił mnie pan Anderson
Powolnym krokiem ruszyłam na wyznaczone miejsce, kiedy usiadłam na
krześle, Keaton jakby obudzony usiadł wyprostowany i spojrzał na mnie
- Jak dalej zamierzasz się na mnie drzeć to ja chętnie usiądę na
podłodze..- powiedziałam cicho
- Przepraszam..nie wiem co we mnie wstąpiło..
- Złość..przychodzi takie coś jak ja i mówi, że dziewczyna którą
znasz całe życie, złamała jej rękę..
- Właśnie..znam ją całe, życie i zawsze była nerwowa..ale
obiecała, że się poprawi..
- Dlatego byłeś taki zły..?? Bo nie chciałeś do siebie dopuścić,
że kłamała??
- Tak..jak zgadłaś?
- Mam podejście do ludzi
- Myślałaś o byciu psychologiem?
- Nie, to nie dla mnie, jestem zbyt uczuciowa i nie dałabym
rady zawodowo
- A prywatnie?
- Ciągle pomagam mamie
- A przyjaciołom?
- W dawnym mieście miałam ich mnóstwo...szkoda, że nie prawdziwych
- Oh..powiem ci jedno, we mnie już znalazłaś przyjaciela -
uśmiechnął się
- A Allison?
- Jeśli tak bardzo chce się ze mną przyjaźnić, to będzie musiała
się pogodzić, że cię polubiłem
Zarumieniłam się lekko i uśmiechnęłam do niego.
Na przerwie okazało się, że wszystkie lekcje mamy razem, z czego
bardzo się cieszyłam, bo będzie obok ktoś kogo znam. Niestety Claudie i Tiff
odnalazłam dopiero na przerwie obiadowej, bardzo zdziwiły się widokiem
Keaton'a, a kiedy wytłumaczył, że chce się z nami zaprzyjaźnić spojrzały na
mnie, a potem na siebie nawzajem i uśmiechnęły szeroko.
- Co? - uniosłam brew
- Nic nic - uśmiechnęły się bardziej i usiadły przy stole
- Aż tyle miejsca zajmujecie? – Keaton zaśmiał się siadając
naprzeciw nich
- Dzisiaj zachowują się wyjątkowo dziwnie - usiadłam obok niego,
bo one zajęły całą drugą stronę stołu.
- No zobaczymy jak ty będziesz się dziwnie zachowywać próbując
jeść lewą ręką – Cleo rzuciła we mnie winogronem, które złapałam w usta i
zjadłam – TY! Może ja cię będę tak karmiła! – ucieszyła się
- Wypchaj się debilu, poradzę sobie - rzuciłam w nią swoim
winogronkiem
Krojenie przychodziło mi z wielkim trudem, dziewczyny podśmiewały
się pod nosem, gdy nagle sztućce zostały mi zabrane
- Ei!
- Nie mogę patrzeć jak się męczysz – Keaton pokręcił głową śmiejąc
się i pokroił mi jedzenie
- Dałabym sobie radę – oburzyłam się
- Do końca wszystkich lekcji może tak – nakarmił mnie
- Spadaj! Jeść umiem! – zabrałam mu widelec i wytknęłam język
- Ok ok – uniósł ręce w
geście obronnym
Usłyszałam cichy śmiech dziewczyn, a kiedy na nie spojrzałam Cleo
zrobiła palcami gest serduszka wokół nas. Przekręciłam oczami i wróciłam do
jedzenia, cieszyłam się, że Keaton nie widział jej gestu, bo chyba bym się
zapadła pod ziemię.
Po zjedzonym posiłku pożegnaliśmy się z dziewczynami i poszliśmy
do mojej szafki.
- Co teraz mamy? – zapytałam
- Hm..matematykę – odpowiedział
- Grrr...czyli przedmiot szatana – wzięłam książkę
- Pomogę ci biedaku – zaśmiał się i wziął ode mnie książkę
- Ei mówiłam, że mogę sama
- Z przedmiotem szatana ci pomogę, a książkę wezmę z czystej
uprzejmości – uśmiechnął się
- Dziękuję – odwzajemniłam uśmiech i poszliśmy na lekcję
Wszyscy na nas dziwnie patrzyli i szeptali między sobą.
- O co im chodzi? – zdziwiłam się
- Pewnie o to, że idziesz ze mną. Zawsze widzieli mnie z Ali i
Moly
- Czy oni nie mają własnego życia? Przecież możesz iść z kim
chcesz
Chłopak się uśmiechnął – Lubię cię coraz bardziej Meg
- Dzięki..chyba..- zarumieniłam się i usiadłam w ostatniej ławce
razem z nim
7 MINUT PÓŹNIEJ
- Nic z tego nie rozumiem..ja ci mówię to jakiś tajny kod który
jest potrzebny szatanowi do zawładnięcia światem, ale wysługuje się nami,
żebyśmy go złamali
Keats się zaśmiał – Tego jeszcze nie było. Chodź wytłumaczę ci to,
niestety ten kod szatana jest potrzebny na egzaminach
Do końca lekcji tłumaczył mi wszystko i nawet nie zauważyłam kiedy
zadzwonił dzwonek
- Powinieneś zostać nauczycielem
- Może jak E3 się znudzi ludziom
- Czyli nigdy – uśmiechnęłam się do niego
- Aww dzięki – odwzajemnił uśmiech
- To ja dziękuję za pomoc – dałam mu buziaka w policzek
- Nnie ma za co – zarumienił się
Uśmiechnęłam się lekko i wyszliśmy ze szkoły, ponieważ to była
nasza ostatnia lekcja. Przed szkołą stały dwa samochody, dość drogie samochody.
- O mój brat przyjechał – Keats
Z jednego z pojazdów wysiadł Wesley i podszedł do nas
- Hejka młody – przytulił go – A to kto?
- To Meg
- Aaa to o niej...AU! Odbiło ci? – Wes złapał się za nogę
Młodszy Stromberg się wyszczerzył – Ale co?
- Gdzie zgubiłeś królową zła? – Wesley
- Masz na myśli Allison?
- Tak tak
- Od rana jej nie ma
- Wróciła do piekła! – powiedziałam jednocześnie z Wes’em
- Ha High Hive! – Wes – Już cię lubię Meg – uśmiechnął się
- Wiesz, jak inaczej mogę mówić o tej która złamała mi rękę
- To ona? Spodziewałbym się tego, pewnie mój braciszek nie wierzy?
-Po prostu mam wątpliwości– Keaton
- Ouch..nagrabiłeś sobie dzieciaku
- Pójdę już, bo mi autobus ucieknie – zaczęłam się cofać, ale
wpadłam na kogoś – Przepraszam..
- Nie masz za co Margaret – spojrzałam w górę i zobaczyłam Brett’a
- Brett? – zdziwiłam się
- Muszę odrobić moją wczorajszą rolę i przyjechałem, żeby odwieźć
cię do domu
- Szłam właśnie na.. – w tym momencie odjechał mój autobus
-..autobus..
- Więc ustalone jedziesz ze mną – uśmiechnął się szeroko i
spojrzał na Strombergów – Zajmę się nią, nie martwcie się – wziął moje rzeczy,
a do mnie podszedł Wesley
- Serio z nim jedziesz?
- Autobus mi uciekł
- My cię podwieziemy
Spojrzałam na Keaton’a – Podziękuję..
- Weź...omotała go, a on jest strasznie lojalny i nie umie tak
uwierzyć, że osoba którą zna tyle..
- Rozmawiałam z nim o tym, mówił to samo, ale jakoś spędził ze mną
cały dzień, a teraz nagle mi znowu nie wierzy..miło było cię poznać Wesley, a
teraz przepraszam jadę z Brett’em – wsiadłam do samochodu i odjechaliśmy.
Trochę mi zajęło pisanie tego rozdziału, z powodu braku weny, ale wzięłam się w garść i postanowiłam, że muszę go dzisiaj dokończyć :) A więc voilà ! Życzę miłego czytania :D
sobota, 29 marca 2014
Rozdział 3
Na korytarzu stał Keaton z Molly i Allison, która trzymała
zakrwawioną chusteczkę przy nosie.
- Co jej ?- zapytałam dziewczynę stojącą
obok mnie
- Claudie rozwaliła jej nos, kiedy
dowiedziała się, że przez nią złamałaś rękę
- Skąd ona wie?
- Keaton wściekły wpadł do stołówki, chyba
cała szkoła go słyszała jak pytał Allison czy to ona podstawiła ci nogę. Ale
'świętoszka" powiedziała, że to zmyśliłaś, żeby jej go odebrać i udała, że
zaraz sie rozpłacze, a on jak zawsze naiwnie jej uwierzył.
Kiedy mówiła, przyjrzałam się jej, w swojej za dużej bluzie, bardziej przypominała mnie i Claudine, niż inne dziewczyny z tej szkoły - Długo ich znasz?
- Praktycznie od dziecka, Keats to super
chłopak, ale przez to iż według niego wszyscy są dobrzy, nie dostrzega tego, że
jego "przyjaciółka" go wykorzystuje.
- Niestety.. - spojrzałam na niego, jak
troszczył się o Allison i znowu zachciało mi się płakać
- Hej..spokojnie..- dziewczyna mnie objęła
- Miałam świadomość, że ten dzień będzie
beznadziejny, ale nie aż tak..
- Przecież zaprzyjaźniłaś się z Claudie
- Jedna z niewielu dobrych rzeczy dzisiaj,
chociaż ty też wydajesz się spoko
Uśmiechnęła się - Jestem Tiffany Lokwood
- A ja Margaret, miło cię poznać -
odwzajemniłam uśmiech
Do mnie podbiegła Lydia i mocno mnie
przytuliła - Bardzo boli?
- Dusisz..
Puściła mnie - Sorka.. tak sie o ciebie
martwiłam
- Już mi lepiej, ale ręka złamana
- Zabije ją - zawarczała
- Lepiej nie nagrab sobie bardziej
- Ok ok, czemu nie wróciłaś z Keaton'em?
- Bo mnie tam zostawił, kiedy mu
powiedziałam co zrobiła jego "idealna przyjaciółka"
- Co za gnojek - zacisnęła pięści
- Spokojnie, bo zamiast kozy przez dwa
tygodnie dostaniesz zawieszenie na miesiąc
- Dzięki, za odciągnięcie mnie od tej
suki, bo już bym dawno była wywalona ze szkoły za zabójstwo - zaśmiała się
- Nie ma sprawy, Tiffany jestem -
uśmiechnęła się
- Claudie - uścisnęły sobie ręce - Meg,
jak wróciłaś skoro ten...cię zostawił?
- Znalazł się ktoś kto mnie podwiózł -
uśmiechnęłam się
- Uuuu rumienisz się – Tiffany się
zaśmiała
- Co? Wcale nie - wytknęłam jej język
- Oi lisek się rumieni - :3 Lydia
- Co to za zamieszanie? –Tiffany spojrzała
w stronę głównego wejścia do budynku
Chyba pół szkoły otaczało coś lub kogoś w
drzwiach, między ich nogami na czworaka przecisnął się Brett i schował się za
nami, wyszedł dopiero kiedy wszyscy pobiegli go szukać gdzieś indziej.
- Myślałem, że mnie zjedzą - odetchnął
- Co tu robisz? - zdziwiłam się
- Obiecałem robić dzisiaj za twojego
szofera - puścił mi oczko, a ja się zrumieniłam już nie wiem po raz który
dzisiaj
- Hej jestem przyjaciółką Meg, Claudie a
to Tiffany- uśmiechnęłam się do niej, pierwszy raz ktoś nazwał się moją
przyjaciółką
- Cześć dziewczyny, ja jestem Brett,
dzisiejszy szofer Margaret -uśmiechnął się do nich
- Ok za dużo uśmiechów jak na tę chwilę -
Claudie udała wymioty
W tym momencie do szkoły weszła moja
siostra Anette ze swoim mężem Gabrielem, od razu mnie mocno przytuliła - Jak
się czujesz młoda?
- Gnieciona..
- Przepraszam.. - odsunęła się - Nie mów,
że złamana...
- W nadgarstku i łokciu..
- Yay będę mógł ci się podpisać laska -
Gabe, próbował rozluźnić moją siostrę
- Gabe! - skarciła go - Chodź siostra,
zawieziemy cię do domu, mama odchodzi od zmysłów
- Wrócisz jutro? - zapytała Claudie
- Jasne, tylko nie będę pisała
- Większość lekcji masz ze mną, więc będę
ci kserować notatki - zaoferowała Tiffany
- Dziękuję wam - przytuliłam je obie
- Widzisz, już masz dwie przyjaciółki, a tak się bałaś – uśmiechnęła
się Anette
- Ten dzień nie był, a tak straszy – spojrzałam na Brett’a, a on
uśmiechnął się do mnie
- Laska my pójdziemy do dyrektorki poinformować ją, że cię
odbieramy – powiedział Gabriel i z moją siostrą poszedł do sekretariatu
- Widzę, że już zostałem zwolniony jako szofer – Brett posmutniał
- Dziękuję ci za pomoc i przepraszam za tamten tłum
- Nie ma sprawy, nie twoja wina – objął mnie
- Mam u ciebie dług – dałam mu buziaka w policzek
Davern rozpromienił się – Kiedyś przyjadę odebrać ten dług, a
teraz lecę. Pa – dał mi buziaka w policzek, pomachał dziewczynom i poszedł
- No no no – Lydia się wyszczerzyła
- Jakie buraczki – zaśmiała się Tiff
- Cicho bądźcie– zaśmiałam się i spojrzałam w bok, Keaton patrzył
na nas, ale kiedy zauważył, że patrzę na niego od razu odszedł gdzieś.
Dziewczyny musiały iść, bo zadzwonił dzwonek, a ja z Anette i Gabe’m
wróciłam do domu.
Jak tyko przyjechaliśmy, mama ciągle dawała mi coś do jedzenia, poprawiała poduszki, przynosiła picie, krócej dogadzała mi jak tylko mogła. Pewnie wiecie jak trudno jest się wymyć kiedy ma się rękę w gipsie, zwłaszcza tą której używacie najczęściej.
Jak tyko przyjechaliśmy, mama ciągle dawała mi coś do jedzenia, poprawiała poduszki, przynosiła picie, krócej dogadzała mi jak tylko mogła. Pewnie wiecie jak trudno jest się wymyć kiedy ma się rękę w gipsie, zwłaszcza tą której używacie najczęściej.
Następnego dnia ojciec zawiózł mnie do szkoły, nie miałam ochoty z nim rozmawiać jak zawsze wiec wysiadłam jak najszybciej. Kiedy tylko przekroczyłam próg budynku podeszły do mnie Claudie i Tiffany i przytuliły mnie.
- Hej dziewczyny - uściskałam je
- Jak się czujesz? - Claudie spojrzała na mnie zmartwiona
- Ręka pod gipsem strasznie swędzi, ale przynajmniej nie boli
- Chociaż tyle - odetchnęły obie
Nagle z głośników dobiegł nas głos pani Marks - Margaret Price i Claudie Zay proszone są do mojego gabinetu
- Oi..ciekawe o co chodzi.. - spojrzałam na Cleo
- Może o tamtą sukę?
- Jak nie pójdziecie to się nie dowiecie - Tiff popchnęła nas
U dyrektorki siedzieli już Keaton, Molly i Allison, widząc ich domyśliłam się o co chodzi.
- Siadajcie dziewczynki, mamy sprawę do omówienia - wskazała na krzesła a kiedy usiadłyśmy kontynuowała - Doszły mnie słuchy, że twój wypadek, w wyniku którego złamałaś rękę, nie był zwykłym wypadkiem lecz zamierzonym czynem ze strony Allison
- To kłamstwo!! - krzyknęła dziewczyna
- Nie rozmawiam w tej chwili z tobą panno Arch, więc proszę daj dojść do głosu Margaret
- Wszystko co powie jest kłamstwem! - dodała Molly
- Dość tego! Allison i Molly poczekajcie na zewnątrz dopóki was nie poproszę o powrót - oburzone dziewczyny wykonały polecenie wcześniej piorunując mnie i Lydię wzrokiem.
Kiedy zaczęłam mówić co się wtedy stało, zauważyłam że Keaton nerwowo zaciska dłonie na krześle.
- Niestety kiedy to się wydarzyło nie było nikogo na korytarzu - pani Marks
- Nie ma dowodów, że to prawda - po raz pierwszy chłopak się odezwał
- Nie ma też dowodów, że to kłamstwo - Claudie
- Dlatego musimy zebrać jak najwięcej wiadomości, bo jeśli to prawda, Allison będzie miała ogromne kłopoty. To wszystko możecie już iść, niech dziewczynki wejdą muszę teraz z nimi porozmawiać - dyrektorka uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco i wyszliśmy z gabinetu.
- Może o tamtą sukę?
- Jak nie pójdziecie to się nie dowiecie - Tiff popchnęła nas
U dyrektorki siedzieli już Keaton, Molly i Allison, widząc ich domyśliłam się o co chodzi.
- Siadajcie dziewczynki, mamy sprawę do omówienia - wskazała na krzesła a kiedy usiadłyśmy kontynuowała - Doszły mnie słuchy, że twój wypadek, w wyniku którego złamałaś rękę, nie był zwykłym wypadkiem lecz zamierzonym czynem ze strony Allison
- To kłamstwo!! - krzyknęła dziewczyna
- Nie rozmawiam w tej chwili z tobą panno Arch, więc proszę daj dojść do głosu Margaret
- Wszystko co powie jest kłamstwem! - dodała Molly
- Dość tego! Allison i Molly poczekajcie na zewnątrz dopóki was nie poproszę o powrót - oburzone dziewczyny wykonały polecenie wcześniej piorunując mnie i Lydię wzrokiem.
Kiedy zaczęłam mówić co się wtedy stało, zauważyłam że Keaton nerwowo zaciska dłonie na krześle.
- Niestety kiedy to się wydarzyło nie było nikogo na korytarzu - pani Marks
- Nie ma dowodów, że to prawda - po raz pierwszy chłopak się odezwał
- Nie ma też dowodów, że to kłamstwo - Claudie
- Dlatego musimy zebrać jak najwięcej wiadomości, bo jeśli to prawda, Allison będzie miała ogromne kłopoty. To wszystko możecie już iść, niech dziewczynki wejdą muszę teraz z nimi porozmawiać - dyrektorka uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco i wyszliśmy z gabinetu.
Tiffany Lokwood (17.)
Jest kolejny rozdział..może wasze komentarze poprawią mi humor :)
środa, 19 marca 2014
Rozdział 2
Pierwszych kilka dni jakoś przeżyłam, ze względu na to, że Claudie była ode mnie młodsza nie miałyśmy zajęć razem.
Chodziłam do tej szkoły już drugi tydzień, właśnie szłam na kolejną lekcję i mijałam Allison, kiedy ta podstawiła mi nogę. Upadłam na prawą rękę, poczułam rozchodzący się ból od nadgarstka po ramię.
- Fatjłapa chodzić nie umie - zaśmiała się Molly
- W końcu grawitacja musi silnie oddziaływać na taki tłuszcz - dodała Allison i obie odeszły śmiejąc się ze mnie.
- Czemu leżysz na podłodze? - chwilkę póżniej usłyszałam głos Keaton'a
- Zmęczyłam się i odpoczywam wiesz?
- A na serio?
- Upadłam i coś mi się stało w rękę
- No chodź tu - wziął mnie na ręce, ja niepewnie objęłam rękoma jego szyję żeby nie spaść - Idziemy do pielęgniarki
- Ale..
- Masz siną rękę - spojrzał zmartwiony na mnie
- Oh..- spojrzałam na rękę, rzeczywiście była sina. Zauważyłam, że wszyscy nam się przyglądają - Postaw mnie..
- Zaniosę cię, możesz mieć też coś z nogą - puścił mnie dopiero w gabinecie pielęgniarki
Po chwili badań pielęgniarka się odezwała - Ręka złamana to pewne, noga cała więc chociaż tyle dobrze. Muszę zawiadomić twoich rodziców i zadzwonić po pogotowie, aby zabrali cię na założenie gipsu.
- Ja mogę ją zawieźć - zaoferował Keaton
- Zapytam się co na to pani dyrektor, ale i tak muszę powiadomić rodzinę Margaret. Ty w tym czasie Keaton'ie poszukaj w tej szafce temblak i usztywnij Margaret rękę, nie może nią ruszać, dobrze?
- Dobrze proszę pani - kobieta wyszła, a chłopak dość szybko znalazł to czego szukał - Powiedz jak zaboli..
Pokiwałam głową, a on zawiązał mi temblak na szyi, kiedy jego dłonie lekko dotknęły mojej szyi, przeszedł mnie dreszcz i dostałam gęsiej skórki.
- Przepraszam..- powiedział cicho zawstydzony i odsunął się
- Nie masz za co..dziękuję - spojrzałam na swoją rękę, była prawidłowo usztywniona, nie mogłam poruszyć nawet palcami - Gdzie się tego nauczyłeś?
- Mój starszy brat dużo razy coś sobie w rękę robił jak się bawiliśmy, więc musiałem mu usztywniać rękę czy nogę i opatrywać rany, bo mama by była wściekła jakby widziała co wyrabia.
- Młodszy brat zajmował się starszym? No proszę - zaśmiałam się
- On i tak częściej się mną opiekował i wiele razy ratował mi skórę - uśmiechnął się
W tym momencie do gabinetu wróciła pielęgniarka - Pani Marks wyraziła zgodę, abyś zawiózł Margaret do szpitala, ale macie tu wrócić, za godzinę przyjedzie twoja siostra Margaret.
Całą drogę do szpitala, nie odzywaliśmy się do siebie, co chwila patrzyłam na niego i kilka razy przyłapałam go na patrzeniu na mnie. Około 10 minut później siedzieliśmy już w poczekalni.
- Tak w ogóle to co się stało? - zapytał- Allison mnie nie lubi, nie wiem co jej zrobiłam, ale podstawiła mi nogę..
- Co? Nie byłaby do tego zdolna
- Widać nie znasz jej dość dobrze..
- Znam ją od wielu lat i jest najmilszą osobą
- Okręciła cię sobie wokół palca...udaje świętoszka przed tobą
- Wstał wciekły - Zamknij się! Nie waż się tak o niej mówić, nie znasz jej! - wyszedł
Zapiekły mnie oczy od łez, więc zacisnęłam je, żeby się nie rozpłakać. Poczułam, że ktoś dosiadł się do mnie.
- Kim jest ten nerwus?
- Chłopakiem ze szkoły..
- Twoim chłopakiem? Bo jeśli tak to nie zasługuje by nim być.
- Dopiero dzisiaj go poznałam
- Pierwszy dzień w szkole?
- Nie najlepszy, już jedna szkolna...suka złamała mi rękę
- Auć...bardzo boli?
- Nie ruszam nią więc nie czuję - spojrzałam na chłopaka i otworzyłam szeroko oczy
- Jak masz na imię?
Z gabinetu wyszedł lekarz - Margaret Price? Zapraszam - uśmiechnął się do mnie
- Pprzepraszam - wyjąkałam i poszłam za lekarzem, 20 minut później miałam już gips i wyszłam od lekarza. Dopiero teraz dotarło do mnie, że nie mam jak wrócić do szkoły, ani nie mam telefonu, bo wszystko zostawiłam w szkole..
- Już po wszystkim Margaret? - usłyszałam znajomy głos - Przy okazji jestem Brett
- Ttak i wiem..oglądałam chyba wszystkie twoje filmy i jeden serial
- Jestem bardzo szczęśliwy , że mam takie fanki - uśmiechnął się - Nie wracasz do domu?
- Muszę najpierw jechać do szkoły, ale nie mam jak..
- Chętnie cię podwiozę
- Nie chcę sprawiać ci kłopotu
- Oh to żaden problem - uśmiechnął się znowu
Nie wiem czy to przez leki, które mi dali czy przez zmęczenie, ale się zgodziłam. Droga do szkoły minęła nam na rozmowie, wypytywał mnie czemu się przeprowadziłam i jak mi się podoba LA.
- No to jesteśmy na miejscu - zaparkował przed szkołą
- Dziękuję Brett - uśmiechnęłam się do niego
- Nie płacz nigdy więcej, zwłaszcza przez facetów, niestety wielu z nas potrafi być świniami
- Skąd..?
- Widziałem, nie przejmuj się tym - pocałował mnie w policzek
- Dziękuje za radę, już dużo mi pomogłeś - zarumieniłam się lekko, kątem oka zauważyłam, że wszyscy obecni na parkingu patrzą na nas i zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona - Bez ciebie bym sobie nie poradziła - uśmiechnęłam się do niego, wysiadłam, pomachałam mu i weszłam do szkoły.
Chodziłam do tej szkoły już drugi tydzień, właśnie szłam na kolejną lekcję i mijałam Allison, kiedy ta podstawiła mi nogę. Upadłam na prawą rękę, poczułam rozchodzący się ból od nadgarstka po ramię.
- Fatjłapa chodzić nie umie - zaśmiała się Molly
- W końcu grawitacja musi silnie oddziaływać na taki tłuszcz - dodała Allison i obie odeszły śmiejąc się ze mnie.
- Czemu leżysz na podłodze? - chwilkę póżniej usłyszałam głos Keaton'a
- Zmęczyłam się i odpoczywam wiesz?
- A na serio?
- Upadłam i coś mi się stało w rękę
- No chodź tu - wziął mnie na ręce, ja niepewnie objęłam rękoma jego szyję żeby nie spaść - Idziemy do pielęgniarki
- Ale..
- Masz siną rękę - spojrzał zmartwiony na mnie
- Oh..- spojrzałam na rękę, rzeczywiście była sina. Zauważyłam, że wszyscy nam się przyglądają - Postaw mnie..
- Zaniosę cię, możesz mieć też coś z nogą - puścił mnie dopiero w gabinecie pielęgniarki
Po chwili badań pielęgniarka się odezwała - Ręka złamana to pewne, noga cała więc chociaż tyle dobrze. Muszę zawiadomić twoich rodziców i zadzwonić po pogotowie, aby zabrali cię na założenie gipsu.
- Ja mogę ją zawieźć - zaoferował Keaton
- Zapytam się co na to pani dyrektor, ale i tak muszę powiadomić rodzinę Margaret. Ty w tym czasie Keaton'ie poszukaj w tej szafce temblak i usztywnij Margaret rękę, nie może nią ruszać, dobrze?
- Dobrze proszę pani - kobieta wyszła, a chłopak dość szybko znalazł to czego szukał - Powiedz jak zaboli..
Pokiwałam głową, a on zawiązał mi temblak na szyi, kiedy jego dłonie lekko dotknęły mojej szyi, przeszedł mnie dreszcz i dostałam gęsiej skórki.
- Przepraszam..- powiedział cicho zawstydzony i odsunął się
- Nie masz za co..dziękuję - spojrzałam na swoją rękę, była prawidłowo usztywniona, nie mogłam poruszyć nawet palcami - Gdzie się tego nauczyłeś?
- Mój starszy brat dużo razy coś sobie w rękę robił jak się bawiliśmy, więc musiałem mu usztywniać rękę czy nogę i opatrywać rany, bo mama by była wściekła jakby widziała co wyrabia.
- Młodszy brat zajmował się starszym? No proszę - zaśmiałam się
- On i tak częściej się mną opiekował i wiele razy ratował mi skórę - uśmiechnął się
W tym momencie do gabinetu wróciła pielęgniarka - Pani Marks wyraziła zgodę, abyś zawiózł Margaret do szpitala, ale macie tu wrócić, za godzinę przyjedzie twoja siostra Margaret.
Całą drogę do szpitala, nie odzywaliśmy się do siebie, co chwila patrzyłam na niego i kilka razy przyłapałam go na patrzeniu na mnie. Około 10 minut później siedzieliśmy już w poczekalni.
- Tak w ogóle to co się stało? - zapytał- Allison mnie nie lubi, nie wiem co jej zrobiłam, ale podstawiła mi nogę..
- Co? Nie byłaby do tego zdolna
- Widać nie znasz jej dość dobrze..
- Znam ją od wielu lat i jest najmilszą osobą
- Okręciła cię sobie wokół palca...udaje świętoszka przed tobą
- Wstał wciekły - Zamknij się! Nie waż się tak o niej mówić, nie znasz jej! - wyszedł
Zapiekły mnie oczy od łez, więc zacisnęłam je, żeby się nie rozpłakać. Poczułam, że ktoś dosiadł się do mnie.
- Kim jest ten nerwus?
- Chłopakiem ze szkoły..
- Twoim chłopakiem? Bo jeśli tak to nie zasługuje by nim być.
- Dopiero dzisiaj go poznałam
- Pierwszy dzień w szkole?
- Nie najlepszy, już jedna szkolna...suka złamała mi rękę
- Auć...bardzo boli?
- Nie ruszam nią więc nie czuję - spojrzałam na chłopaka i otworzyłam szeroko oczy
- Jak masz na imię?
Z gabinetu wyszedł lekarz - Margaret Price? Zapraszam - uśmiechnął się do mnie
- Pprzepraszam - wyjąkałam i poszłam za lekarzem, 20 minut później miałam już gips i wyszłam od lekarza. Dopiero teraz dotarło do mnie, że nie mam jak wrócić do szkoły, ani nie mam telefonu, bo wszystko zostawiłam w szkole..
- Już po wszystkim Margaret? - usłyszałam znajomy głos - Przy okazji jestem Brett
- Ttak i wiem..oglądałam chyba wszystkie twoje filmy i jeden serial
- Jestem bardzo szczęśliwy , że mam takie fanki - uśmiechnął się - Nie wracasz do domu?
- Muszę najpierw jechać do szkoły, ale nie mam jak..
- Chętnie cię podwiozę
- Nie chcę sprawiać ci kłopotu
- Oh to żaden problem - uśmiechnął się znowu
Nie wiem czy to przez leki, które mi dali czy przez zmęczenie, ale się zgodziłam. Droga do szkoły minęła nam na rozmowie, wypytywał mnie czemu się przeprowadziłam i jak mi się podoba LA.
- No to jesteśmy na miejscu - zaparkował przed szkołą
- Dziękuję Brett - uśmiechnęłam się do niego
- Nie płacz nigdy więcej, zwłaszcza przez facetów, niestety wielu z nas potrafi być świniami
- Skąd..?
- Widziałem, nie przejmuj się tym - pocałował mnie w policzek
- Dziękuje za radę, już dużo mi pomogłeś - zarumieniłam się lekko, kątem oka zauważyłam, że wszyscy obecni na parkingu patrzą na nas i zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona - Bez ciebie bym sobie nie poradziła - uśmiechnęłam się do niego, wysiadłam, pomachałam mu i weszłam do szkoły.
Brett Davern (22l.)
Amerykański actor, znany głównie z serialu "Inna" emitowanego na antenie MTV, gdzie gra Jake'a Rosati.
W 2012 roku Brett odwiedził Polskę <3
Wywiad z Brett'em podczas jego pobytu w Polsce :)
Amerykański actor, znany głównie z serialu "Inna" emitowanego na antenie MTV, gdzie gra Jake'a Rosati.
W 2012 roku Brett odwiedził Polskę <3
Wywiad z Brett'em podczas jego pobytu w Polsce :)
Kilka lat temu poznał na gali Justin'a Bieber'a
Mam nadzieję, że rozdział się wam podoba i życzę miłego czytania :D
poniedziałek, 17 marca 2014
Rozdział 1
Nareszcie wyrwę się z tego zadupia. Przeprowadzamy się do LA, firma mojego ojca znowu się rozwinęła, więc postanowił zyskać klientów w wielkim mieście.
Urządzanie się w nowym domu zajęło nam całe wakacje, przez co nie miałam okazji nawet obejrzeć okolicy.
Dzisiaj jest mój pierwszy dzień szkoły, a ja trzęsę się z nerwów jak galaretka. Rozejrzałam się dookoła i już wiedziałam, że tu nie pasuję, wszyscy mieli modne kolorowe ubrania i najmodniejsze fryzury, dziewczyny chodziły w szpilkach lub baletkach i miały mnóstwo makijażu, a ja w przetartych, za dużych spodniach, czarnej bluzce i trampkach. Na pewno się dopasujesz Margaret..powiedziałam do siebie i rozpoczęłam poszukiwania mojej szafki. Nagle ktoś na mnie wpadł i rozsypał wszystkie rzeczy jakie miałam przy sobie.
- Uważaj jak łazisz pokrako! - dziewczyna krzyknęła mi w twarz, podeptała to co upuściłam i odeszła z inną dziewczyną.Już wiedziałam, że z nimi nie nawiąże porozumienia.
- Przepraszam cię za Allison - jakiś chłopak pomógł mi wszystko pozbierać, kiedy oddawał mi dokumenty spojrzałam na niego i zamarłam.
- Co się stało? - zapytał zmartwiony
- Keaton - uśmiechnął się - Jesteś Emblem?
Pokiwałam głową patrząc na niego z niedowierzaniem.
- KEATON! - usłyszałam głos dziewczyny która na mnie wpadła
- Już idę! - odkrzyknął - Miło było cię poznać..em..jak masz na imię?
- Margaret..
- Miło było cię poznać Maggie - uśmiechnął się i odszedł
Powróciłam do poszukiwań mojej szafki, na szczęście znalazłam ją szybko, wzięłam potrzebne książki, a wtedy szafka zatrzasnęła mi się przed nosem.
- Widzę, że poznałaś już kilka szkolnych gwiazd - obok stała niewiele niższa ode mnie dziewczyna
- Co masz na myśli?
- Allison, Keaton i Molly
- Tsa.. z Allison i Molly raczej się nie polubię
- A Keaton?
- Pomógł mi
- Ehh..kolejna psychofanka?
- Nie? Jest miły i lubię jego muzykę
- Prawie zemdlałaś na jego widok
- Wiesz to mój pierwszy dzień tu i się stresuję, tym bardziej jak zobaczyłam jego
- No dobra wybroniłaś się. Claudie jestem - wyciągnęła do mnie rękę
- Margaret - uścisnęłam jej rękę
- Margaret..będę mówić do ciebie Meg, brzmi fajniej - uśmiechnęła się
- Fajnie - odwzajemniłam uśmiech
- Chodź oprowadzę cię po szkole - wzięła mnie pod rękę - Chodzisz do ostatniej klasy?
- Tak, skąd wiedziałaś?
- Wyglądasz na starszą ode mnie, chociaż na pewno grzeczniejsza - zaśmiała się
- A ty co łobuz?
- Lubię odpyskować jak mnie ktoś wkurzy i często ląduje u dyrki
- UU ostro - zaśmiałam się
- Jesteś spoko, i jako jedyna w tej szkole ubierasz się normalnie, plus uwielbiam twoje włosy, naturalne? - dotknęła ich
- Jasne, rodzina by mnie zabiła jakbym pofarbowała
- Ja cie zabiję jak pofarbujesz te - dała mi kuksańca w ramię
Byłam prze szczęśliwa, rozmawiałam z kimś i to na luzie. Pierwszy raz od lat nie czułam się samotna i mimo, że z Claudine miałyśmy różne charaktery to dogadywałyśmy się wspaniale. Czuję, że chyba znalazłam przyjaciółkę, jednak nie mogę sobie robić zbytniej nadziei, bo znowu się sparzę.
Pierwszy rozdział krótki, ale mam nadzieję że się spodoba :)
Urządzanie się w nowym domu zajęło nam całe wakacje, przez co nie miałam okazji nawet obejrzeć okolicy.
Dzisiaj jest mój pierwszy dzień szkoły, a ja trzęsę się z nerwów jak galaretka. Rozejrzałam się dookoła i już wiedziałam, że tu nie pasuję, wszyscy mieli modne kolorowe ubrania i najmodniejsze fryzury, dziewczyny chodziły w szpilkach lub baletkach i miały mnóstwo makijażu, a ja w przetartych, za dużych spodniach, czarnej bluzce i trampkach. Na pewno się dopasujesz Margaret..powiedziałam do siebie i rozpoczęłam poszukiwania mojej szafki. Nagle ktoś na mnie wpadł i rozsypał wszystkie rzeczy jakie miałam przy sobie.
- Uważaj jak łazisz pokrako! - dziewczyna krzyknęła mi w twarz, podeptała to co upuściłam i odeszła z inną dziewczyną.Już wiedziałam, że z nimi nie nawiąże porozumienia.
- Przepraszam cię za Allison - jakiś chłopak pomógł mi wszystko pozbierać, kiedy oddawał mi dokumenty spojrzałam na niego i zamarłam.
- Co się stało? - zapytał zmartwiony
- Keaton - uśmiechnął się - Jesteś Emblem?
Pokiwałam głową patrząc na niego z niedowierzaniem.
- KEATON! - usłyszałam głos dziewczyny która na mnie wpadła
- Już idę! - odkrzyknął - Miło było cię poznać..em..jak masz na imię?
- Margaret..
- Miło było cię poznać Maggie - uśmiechnął się i odszedł
Powróciłam do poszukiwań mojej szafki, na szczęście znalazłam ją szybko, wzięłam potrzebne książki, a wtedy szafka zatrzasnęła mi się przed nosem.
- Widzę, że poznałaś już kilka szkolnych gwiazd - obok stała niewiele niższa ode mnie dziewczyna
- Co masz na myśli?
- Allison, Keaton i Molly
- Tsa.. z Allison i Molly raczej się nie polubię
- A Keaton?
- Pomógł mi
- Ehh..kolejna psychofanka?
- Nie? Jest miły i lubię jego muzykę
- Prawie zemdlałaś na jego widok
- Wiesz to mój pierwszy dzień tu i się stresuję, tym bardziej jak zobaczyłam jego
- No dobra wybroniłaś się. Claudie jestem - wyciągnęła do mnie rękę
- Margaret - uścisnęłam jej rękę
- Margaret..będę mówić do ciebie Meg, brzmi fajniej - uśmiechnęła się
- Fajnie - odwzajemniłam uśmiech
- Chodź oprowadzę cię po szkole - wzięła mnie pod rękę - Chodzisz do ostatniej klasy?
- Tak, skąd wiedziałaś?
- Wyglądasz na starszą ode mnie, chociaż na pewno grzeczniejsza - zaśmiała się
- A ty co łobuz?
- Lubię odpyskować jak mnie ktoś wkurzy i często ląduje u dyrki
- UU ostro - zaśmiałam się
- Jesteś spoko, i jako jedyna w tej szkole ubierasz się normalnie, plus uwielbiam twoje włosy, naturalne? - dotknęła ich
- Jasne, rodzina by mnie zabiła jakbym pofarbowała
- Ja cie zabiję jak pofarbujesz te - dała mi kuksańca w ramię
Byłam prze szczęśliwa, rozmawiałam z kimś i to na luzie. Pierwszy raz od lat nie czułam się samotna i mimo, że z Claudine miałyśmy różne charaktery to dogadywałyśmy się wspaniale. Czuję, że chyba znalazłam przyjaciółkę, jednak nie mogę sobie robić zbytniej nadziei, bo znowu się sparzę.
Pierwszy rozdział krótki, ale mam nadzieję że się spodoba :)
Keaton Stromberg(18.)
Allison Arch(17.)
Molly Black(17.)
Subskrybuj:
Posty (Atom)